Nominowana przez http://quiet-another-bvb-story.blogspot.com/
Pytania do mnie:
1. Jak masz na imię? :)
2. Co skłoniło Cię do napisania pierwszego opowiadania?
3. Lubisz jakiś sport oprócz piłki nożnej?
4. Jakiej muzyki słuchasz?
5. Co sądzisz o ludziach, którzy coś kopiują i podają za swoje?
6. Co Cię inspiruje podczas pisania?
7. Skąd pomysł na to opowiadanie?
8. Jesteś od czegoś uzależniona?
9. Jakie jest twoje motto życiowe?
10. Masz jakieś fobie? Jak tak to jakie?
11. Znasz/ widziałaś jakiegoś piłkarza? Jak tak to jakiego?
1.Paulina
2.Koleżanka i nudy
3.Siatkówkę
4.Pop, disco polo
5.Bezwartościowi, który nie wierzą w swoje umiejętności i idą na łatwiznę
6.Przeważnie piosenki, ale też własne odczucia
7.Z głowy, nie mam notatek tylko tak po prostu na,, czysto"
8.Chyba nie a jeśli tak to telefon i internet
9.Żyć tak jak by jutro nie było
10.Boje się pająków i myszy
11.Maciej Rybus ;
Dziękuje za nominację ;D
niedziela, 9 czerwca 2013
piątek, 7 czerwca 2013
Nie dotyczy bloga ;.
Była to bardzo wspaniała dziewczyna
często powtarzał: Ty moja jedyna
bała się najgorszego , że kiedyś ją porzuci
Nie będzie chciał jej znać - ich czas nigdy nie wróci ...
Wiedziała , że wtedy życia by nie miała
Nie dałaby rady ... Za mocno kochała
Po jakimś czasie nie tak samo było ...
Zero jego wyznań ... Coś się w nim zmieniło ...
Coraz rzadziej się z nią spotykał
Gdy mówił : Kocham, wzroku jej unikał
Czuła jakby była z obcą osobą
Czegoś się bała , nie była sobą
Przytuliła go mocno,
Mówiła : Kochanie ...
Nie sadziła, że dziś nastąpi ich pożegnanie ...
Zaczął mówić coś ... : Wiesz, mam Cię dość
Ona milczała , tylko łza cichutko
Po jej policzku spływała
Mówił , że pokochał inną już
Nie wiedział , że dziewczynie
Właśnie wbijał w serce nóż
Siedziała sama myśląc o tym co się stało
Nie mogła uwierzyć ... tak ją to zabolało
Do domu wracać nie chciała ...
Poszła na skarpę ... miejsce które tak bardzo lubiła ...
Miejsce ... Gdzie wszystkie swe smutki i żale wylewała ... Myślała czy teraz
jest z tą dziewczyną ...
Czy do niej też mówi: jesteś tą jedyną
Zranił tak bardzo jej małe serce ...
Przyrzekła, że nie da się zranić nikomu więcej ...
Następnego dnia jego ujrzała
Uśmiechniętego z nią idącego i nagle się zaśmiała
Wszystkie wspomnienia szybko wracały ...
I znowu do oczu jej łezki napływały ...
Poszła do domu
Sięgnęła do szafki z lekarstwami ...
Wzięła wszystkie tabletki
I uciekła trzaskając drzwiami
Chciała umrzeć w miejscu
Gdzie kiedyś z nim była ...
Poszła na skarpę i własnym oczom nie wierzyła ...
Słyszała jego piękne wyznania
Płakała i była już bliska skonania ...
Mówił : jej naprawdę nigdy nie kochałem ...
To na Ciebie jedyną całe życie czekałem ...
Tak ją to słowo mocno zabolało
Upadła na ziemię, nie wiedząc co się stało
Wyrzucała sobie swoją naiwność ...
Wierzyła gdy mówił: to musi być miłość ...
Otworzyła oczy i zobaczyła ją ...
Patrzyła na nią i pomyślała
Że to ta sama dziewczyna
Która jej ukochanego odebrała ...
Zerwała się nagle i biegła przed siebie
Krzyczała : nienawidzę Cię ! Nie wybaczę Ci tego !
Zabrałaś mi wszystko ... mojego kochanego !
Więcej powiedzieć nie zdołała
Wyjęła tabletki ...
I jedna za drugą łykała ...
Krzyknęła tylko :
Boże wiesz jakie jest moje marzenie ...
posiedzę, poczekam na jego
spełnienie ...
Poczuła się senna ... co chwilę upadała ...
Zobaczyła tego , któremu cała się oddała ...
Próbował wziąć ją na ręce ...
Mówiła : nie dotykaj mnie nigdy więcej !
Oczy jej się zamykały ...
Tylko usta te same słowa powtarzały ...
Nigdy mnie nie kochałeś ... Zbędne nadzieje mi dawałeś ...
I coraz ciszej i wolniej mówiła ...
Bo swoje ziemskie życie właśnie kończyła ...
Patrząc na niego powiedziała :
Nie zapomnij mnie ... I tak kocham Cię ...
Mimo że mnie skrzywdziłeś i życie moje w piekło zmieniłeś
... I on zapłakał nagle ... słysząc jej wyznanie ...
Odchodziła powoli ... nie wiedząc co się stanie ...
Czekała na chwilę ... W której jej serce bić przestanie … On
chodził niespokojny, wyrzucając z siebie ... Że to przez niego ona chce być
teraz w niebie . Opadło jej ciało ... serce bić przestało ...
On gdy to ujrzał rozpędził się , i skacząc ze skarpy zawołał
: kocham Cię !
A z jej martwego ciała, po policzku ostatnia łza poleciała
...
środa, 22 maja 2013
poniedziałek, 20 maja 2013
Rozdział 16.
....
Stała i wpatrywała się w niego jak głupia.
-Czyli jednak mówił prawdę.Tylko czy to prawda,że mu na mnie zależy.-pomyślała
-Okey.Fajnie jeżeli to wszystko to cześć.-chciała wyjść, ale złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.
-Nigdzie nie pójdziesz, nie możesz.- próbowała mu się wyrwać,ale gdy poczuła jego usta na swoich przestała. Całowali się. Wszystko tak się potoczyło,że znaleźli się w łóżku a wszędzie leżały porozwalane ubrania........... Kiedy skończyli zasnęli przytuleni.
Kiedy obudziła się rano on jeszcze spał. Wstała cicho obwinęła się jedną częścią pościeli i zaczęła zbierać swoje ubrania.Podnosząc torebkę wypadł jej telefon i go obudził.
-A pani dokąd się wybiera.-zapytał patrząc na nią i przecierając oczy.
-Do domu.-odpowiedziała
-Jak to.?-poderwał się
-Normalnie przecież tylko o to ci chodziło, żeby się ze mną przespać.-powiedziała spoglądając na niego.-Zaliczyłeś mnie więc możesz już sobie odpuścić.-dodała
-Przestań tak mówić.-usiadł.-Zrozum to wreszcie,że ja cię do cholery kocham.-przyciągnął ja do siebie a ona usiadła mu na kolanach.
-KOCHAM CIĘ.-powiedział patrząc jej w oczy.- Tylko....-nie dokończył
-Tylko co.?-zapytała
-Tylko ty mnie nigdy nie kochałaś i nigdy nie pokochasz.-powiedział ze smutkiem.Nie wiedziała czy ma mu powiedzieć o swoich uczuciach czy nie. Wstała więc i podeszła do okna.
-Możesz mi tylko powiedzieć jedną rzecz.?-spojrzał na nią
-Zależy jaką.?-zapytała
-Dlaczego tak zareagowałaś na tą dziewczynę wtedy.?-stanął obok niej,
Stała i nic nie mówiła.
-Aniu odpowiesz.?-ciekawy
-Bo....-wzięła głęboki wdech.
-Bo.?-patrzył na nią
-Bo to była kuzynka Mario.-odpowiedziała kłamiąc
-I tylko dla tego.?-dopytywał
-Nie.-pokręciła głową
-To dla czego.?-ciekawy
-Ty naprawdę nic nie rozumiesz.?-spojrzała na niego
-No właśnie nie, ale wyjaśnisz mi.?-zapytał
-Bo cię.... kocham.-powiedziała cicho.
-Możesz powtórzyć.?-nie wiedział czy dobrze usłyszał
-Bo Cię Kocham.-powiedziała głośniej.-Jak jakaś idiotka głupia, chciałam o Tobie zapomnieć, ale nie umiem, po prostu nie umiem.-spojrzała na niego.-Zaczęłam sobie wszystko układać powoli i znowu się pojawiłeś.-powiedziała
-Ania skarbie.-przybliżył się do niej i pocałował ją. Nie opierała się i po chwili znaleźli się w łóżku.
....................... Gdy skończyli leżeli przytuleni on bawił się kosmykiem jej włosów, a ona jeździła paluszkiem po jego nagim torsie.
-Wiesz jak ja cholernie za Tobą tęskniłem, bałem się,że więcej cię nie zobaczę.-przytulił ją mocniej.A to wszystko przez własną głupotę..-dodał
-Ciiii.-przyłożyła mu palec do ust i uśmiechnęła się lekko.
-Kocham Cię na zabój.-pocałował ją.
I tak spędzili poranek w swoim towarzystwie.
**********************
Jak się podoba.?
Ciekawe czy tym dwojgu pisane jest szczęście;D
Jak myślicie.?
3 komentarze i następny rozdział.
Stała i wpatrywała się w niego jak głupia.
-Czyli jednak mówił prawdę.Tylko czy to prawda,że mu na mnie zależy.-pomyślała
-Okey.Fajnie jeżeli to wszystko to cześć.-chciała wyjść, ale złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.
-Nigdzie nie pójdziesz, nie możesz.- próbowała mu się wyrwać,ale gdy poczuła jego usta na swoich przestała. Całowali się. Wszystko tak się potoczyło,że znaleźli się w łóżku a wszędzie leżały porozwalane ubrania........... Kiedy skończyli zasnęli przytuleni.
Kiedy obudziła się rano on jeszcze spał. Wstała cicho obwinęła się jedną częścią pościeli i zaczęła zbierać swoje ubrania.Podnosząc torebkę wypadł jej telefon i go obudził.
-A pani dokąd się wybiera.-zapytał patrząc na nią i przecierając oczy.
-Do domu.-odpowiedziała
-Jak to.?-poderwał się
-Normalnie przecież tylko o to ci chodziło, żeby się ze mną przespać.-powiedziała spoglądając na niego.-Zaliczyłeś mnie więc możesz już sobie odpuścić.-dodała
-Przestań tak mówić.-usiadł.-Zrozum to wreszcie,że ja cię do cholery kocham.-przyciągnął ja do siebie a ona usiadła mu na kolanach.
-KOCHAM CIĘ.-powiedział patrząc jej w oczy.- Tylko....-nie dokończył
-Tylko co.?-zapytała
-Tylko ty mnie nigdy nie kochałaś i nigdy nie pokochasz.-powiedział ze smutkiem.Nie wiedziała czy ma mu powiedzieć o swoich uczuciach czy nie. Wstała więc i podeszła do okna.
-Możesz mi tylko powiedzieć jedną rzecz.?-spojrzał na nią
-Zależy jaką.?-zapytała
-Dlaczego tak zareagowałaś na tą dziewczynę wtedy.?-stanął obok niej,
Stała i nic nie mówiła.
-Aniu odpowiesz.?-ciekawy
-Bo....-wzięła głęboki wdech.
-Bo.?-patrzył na nią
-Bo to była kuzynka Mario.-odpowiedziała kłamiąc
-I tylko dla tego.?-dopytywał
-Nie.-pokręciła głową
-To dla czego.?-ciekawy
-Ty naprawdę nic nie rozumiesz.?-spojrzała na niego
-No właśnie nie, ale wyjaśnisz mi.?-zapytał
-Bo cię.... kocham.-powiedziała cicho.
-Możesz powtórzyć.?-nie wiedział czy dobrze usłyszał
-Bo Cię Kocham.-powiedziała głośniej.-Jak jakaś idiotka głupia, chciałam o Tobie zapomnieć, ale nie umiem, po prostu nie umiem.-spojrzała na niego.-Zaczęłam sobie wszystko układać powoli i znowu się pojawiłeś.-powiedziała
-Ania skarbie.-przybliżył się do niej i pocałował ją. Nie opierała się i po chwili znaleźli się w łóżku.
....................... Gdy skończyli leżeli przytuleni on bawił się kosmykiem jej włosów, a ona jeździła paluszkiem po jego nagim torsie.
-Wiesz jak ja cholernie za Tobą tęskniłem, bałem się,że więcej cię nie zobaczę.-przytulił ją mocniej.A to wszystko przez własną głupotę..-dodał
-Ciiii.-przyłożyła mu palec do ust i uśmiechnęła się lekko.
-Kocham Cię na zabój.-pocałował ją.
I tak spędzili poranek w swoim towarzystwie.
**********************
Jak się podoba.?
Ciekawe czy tym dwojgu pisane jest szczęście;D
Jak myślicie.?
3 komentarze i następny rozdział.
niedziela, 19 maja 2013
Rozdział 15.
Rok Później.
Był piątek, postanowiła więc razem ze znajomymi pójść na jakąś imprezę. Wzięła prysznic, założyła czarną mini, szpilki, biżuterię włosy miała rozpuszczone i lekko pofalowane a na twarzy nie za mocny makijaż. Dochodziła godzina 20. Pod domem stał już samochód a w środku czekała paczka znajomych. Wsiadła i ruszyli. Po ok.10 minutach byli na miejscu. Weszła do środka i od razu ruszyła na parkiet. Zatańczyła kilka piosenek i podeszła do baru by zamówić coś do picia.
-Ania.?-usłyszała znajomy głos za pleców odwróciła się.
-Robert a co ty tutaj robisz.?-zapytała zdziwiona
-Za dwa dni gramy mecz i przyjechaliśmy z chłopakami trochę wcześniej.-odpowiedział siadając obok.
-Jak to przyjechaliście.?Czyli kto tu jest jeszcze z tobą.?-wzięła drinka i napiła się
-Np. ja.-stanął obok niej Mario z uśmiechem.
-Jejku jaka niespodzianka.- powiedziała zaskoczona z wymuszonym uśmiechem.
-Jeszcze jest Kuba i Łukasz.Moritz pojechał do narzeczonej.-zaśmiał się Lewy popijając piwo i patrząc na Mario tak jak by nie był pewien czy ma to powiedzieć i chce się porozumieć w tej sprawie z kolegą.
-Ej chłopaki co jest.?-zapytała
-Może masz ochotę ze mną zatańczyć w końcu tyle się nie widzieliśmy.?-zapytał Mario
-Z tobą zawszę.-uśmiechnęła się i poszli na parkiet.
Kiedy tańczyli do Lewego siedzącego przy barze dołączył Marco.
-Gdzie wywiało Mario.-zapytał.
-Tam.-wskazał mu chłopaka tańczącego z Anią.
-To ona.-powiedział sam do siebie ale Robert i tak usłyszał.
-Tak to ona, nie rozumiem jak mogłeś jej zrobić wtedy takie świństwo.-spojrzał na niego z wyraźnym niezadowoleniem.
-Ja ją nadal kocham.-patrzył na nią jak szaleje z jego przyjacielem
-Tylko ona może ciebie już nie.-powiedział pijąc piwo
-Ona mnie nigdy nie kochała.-usiadł obok niego i zamówił to samo.
-To ty chyba dziewczyn nie znasz.-odpowiedział mu.
Skończyła się piosenka więc wrócili do Lewego. Nie spodziewała się, że go tam zobaczy.
-Co on tu robi.?-zapytała zła
-Siedzę.-odwrócił się do niej
-Tyle to widzę.-odpowiedziała. Dlaczego nie powiedzieliście mi,że on też tutaj jest.?-spojrzała na chłopaków
-A co byś zrobiła-zapytał.
-Próbowała by cię unikać.Nie mam ochoty oglądać ani ciebie ani twoich lasek.-powiedziała z sarkazmem
-Nie mam nikogo i nie miałem.-patrzy na nią smutny
-Nie tłumacz mi się. Właściwie to ja dla ciebie jestem nikim nie.? Więc możesz robić co chcesz.-usiadła przy barze.
-Nie jesteś nikim Anka. Jesteś wszystkim.-patrzy na nią
-Możesz skończyć z tymi kłamstwami nie chce ich słuchać.-chłopaki się na nich patrzyli jak w ryci.
-Wiecie co ja już może pójdę.-wstała nie będę przeszkadzała w zabawie. Cześć.Wstała i wyszła. Szła i myślała gdy nagle poczuła jak ktoś ją łapie za rękę.
-Anka,nie odpuszczę tym razem już raz cię straciłem przez swój błąd którego żałuję, teraz na to nie pozwolę.-szła dalej
-Nie moja wina. Tylko powiedz mi dlaczego to muszę być ja.?-staneła.-Czemu mi spieprzyliście życie co.? To ma być niby miłość. Sorry ale ja chyba nie skorzystam.-stali nie daleko hotelu w którym się zatrzymał razem z chłopakami.
-To naprawdę nie tak. Kocham Cię i to bardzo z każdym dniem coraz bardziej. Tęsknie za tobą. Zawsze zanim pójdę spać patrze na twoje zdjęcie z nadzieją.-zbliżył się do niej
-Nie wieże ci.-odpowiedziała.-Już nie wierzę.
-Choć.-wziął ją za rękę i prowadzi do hotelu
-Nie, nie chce.-wyrywała mu się
-Tylko na chwilkę, nie wierzysz mi to ja ci udowodnię.-Zaprowadził ją do swojego pokoju i pokazał stolik nocny na którym stało jej zdjęcie........
******************
Postanowiła dodać dziś jeszcze jeden bo ostatni był krótki.
Komać bo przestanę pisać.!
Był piątek, postanowiła więc razem ze znajomymi pójść na jakąś imprezę. Wzięła prysznic, założyła czarną mini, szpilki, biżuterię włosy miała rozpuszczone i lekko pofalowane a na twarzy nie za mocny makijaż. Dochodziła godzina 20. Pod domem stał już samochód a w środku czekała paczka znajomych. Wsiadła i ruszyli. Po ok.10 minutach byli na miejscu. Weszła do środka i od razu ruszyła na parkiet. Zatańczyła kilka piosenek i podeszła do baru by zamówić coś do picia.
-Ania.?-usłyszała znajomy głos za pleców odwróciła się.
-Robert a co ty tutaj robisz.?-zapytała zdziwiona
-Za dwa dni gramy mecz i przyjechaliśmy z chłopakami trochę wcześniej.-odpowiedział siadając obok.
-Jak to przyjechaliście.?Czyli kto tu jest jeszcze z tobą.?-wzięła drinka i napiła się
-Np. ja.-stanął obok niej Mario z uśmiechem.
-Jejku jaka niespodzianka.- powiedziała zaskoczona z wymuszonym uśmiechem.
-Jeszcze jest Kuba i Łukasz.Moritz pojechał do narzeczonej.-zaśmiał się Lewy popijając piwo i patrząc na Mario tak jak by nie był pewien czy ma to powiedzieć i chce się porozumieć w tej sprawie z kolegą.
-Ej chłopaki co jest.?-zapytała
-Może masz ochotę ze mną zatańczyć w końcu tyle się nie widzieliśmy.?-zapytał Mario
-Z tobą zawszę.-uśmiechnęła się i poszli na parkiet.
Kiedy tańczyli do Lewego siedzącego przy barze dołączył Marco.
-Gdzie wywiało Mario.-zapytał.
-Tam.-wskazał mu chłopaka tańczącego z Anią.
-To ona.-powiedział sam do siebie ale Robert i tak usłyszał.
-Tak to ona, nie rozumiem jak mogłeś jej zrobić wtedy takie świństwo.-spojrzał na niego z wyraźnym niezadowoleniem.
-Ja ją nadal kocham.-patrzył na nią jak szaleje z jego przyjacielem
-Tylko ona może ciebie już nie.-powiedział pijąc piwo
-Ona mnie nigdy nie kochała.-usiadł obok niego i zamówił to samo.
-To ty chyba dziewczyn nie znasz.-odpowiedział mu.
Skończyła się piosenka więc wrócili do Lewego. Nie spodziewała się, że go tam zobaczy.
-Co on tu robi.?-zapytała zła
-Siedzę.-odwrócił się do niej
-Tyle to widzę.-odpowiedziała. Dlaczego nie powiedzieliście mi,że on też tutaj jest.?-spojrzała na chłopaków
-A co byś zrobiła-zapytał.
-Próbowała by cię unikać.Nie mam ochoty oglądać ani ciebie ani twoich lasek.-powiedziała z sarkazmem
-Nie mam nikogo i nie miałem.-patrzy na nią smutny
-Nie tłumacz mi się. Właściwie to ja dla ciebie jestem nikim nie.? Więc możesz robić co chcesz.-usiadła przy barze.
-Nie jesteś nikim Anka. Jesteś wszystkim.-patrzy na nią
-Możesz skończyć z tymi kłamstwami nie chce ich słuchać.-chłopaki się na nich patrzyli jak w ryci.
-Wiecie co ja już może pójdę.-wstała nie będę przeszkadzała w zabawie. Cześć.Wstała i wyszła. Szła i myślała gdy nagle poczuła jak ktoś ją łapie za rękę.
-Anka,nie odpuszczę tym razem już raz cię straciłem przez swój błąd którego żałuję, teraz na to nie pozwolę.-szła dalej
-Nie moja wina. Tylko powiedz mi dlaczego to muszę być ja.?-staneła.-Czemu mi spieprzyliście życie co.? To ma być niby miłość. Sorry ale ja chyba nie skorzystam.-stali nie daleko hotelu w którym się zatrzymał razem z chłopakami.
-To naprawdę nie tak. Kocham Cię i to bardzo z każdym dniem coraz bardziej. Tęsknie za tobą. Zawsze zanim pójdę spać patrze na twoje zdjęcie z nadzieją.-zbliżył się do niej
-Nie wieże ci.-odpowiedziała.-Już nie wierzę.
-Choć.-wziął ją za rękę i prowadzi do hotelu
-Nie, nie chce.-wyrywała mu się
-Tylko na chwilkę, nie wierzysz mi to ja ci udowodnię.-Zaprowadził ją do swojego pokoju i pokazał stolik nocny na którym stało jej zdjęcie........
******************
Postanowiła dodać dziś jeszcze jeden bo ostatni był krótki.
Komać bo przestanę pisać.!
Rozdział 14.
Po 3 godzinach lotu wylądował na lotnisku w Krakowi. Nie chciała wraca jeszcze do Warszawy, dlatego postanowiła że zatrzyma się u swojej kuzyni.Zadzwoniła do niej wcześnie,żeby ją uprzedzić, oczywiście bardzo się ucieszyła i przyjechała po nią na lotnisko.
-Ania.!-krzykneła i zaczeła jej machać.
-Kasia.!-podbiegła do niej i uściskała.
-Jak ty wyładniałaś.-spojrzała na nią
-Dziękuje.-cmok w polik.
-Chodźmy nie będziemy tu tak stały.-powiedziała kuzynka. Mieszkała nie daleko więc po 10 minutach drogi taksówką były już na miejscu. Weszły do jej domku był śliczny. Pokazała jej pokój i łazienkę.Była zmęczona podróżą więc od razu wzięła szybki prysznic i zasnęła.Nad ranem obudził ją dźwięk wibrującego na szafce telefonu. Zaspana nie patrząc kto to odebrała.
-Halo.?-zapytała zaspanym głosem.
-Ania to ja Marco.-powiedział
-Czego chcesz.?-zapytała
-Pogadać.-powiedział wręcz błagalnym głosem
-Ale ja nie chcę ile już lasek zaliczyłeś.?-zapytała z sarkazmem
-To był jeden głupi błąd.-odpowiedział
-Wiesz myślałam, że chociaż ty jesteś inny ale się myliłam.-rozłączyła się i rzuciła telefonem o ścianę.
-Sukinsyn-pomyślała.-Ale przecież nie jesteśmy razem więc ma prawo robić co chce, tylko czemu kłamał że mnie kocha.-zastanawiała się. Wstała przebrała się i zeszła na dół. Kasia już nie spała i zrobiła śniadanie.Usiadły zaczęły rozmawiać i jeść.Po godzinie wyszły na miasto i tak minął im dzień. Chociaż tęskniła za Marco, Mario, Łukaszem,Kubą ,Lewym i za całym zespołem BvB. Wiedziała, że nie może tam wrócić i że ten rozdział jej życia właśnie został zakończony. Za dużo cierpienia ją tam spotkało zdecydowanie za dużo.
**************
Wiem, że krótki ale mam trochę nauki a chciałam coś dodać.
Komentujcie to dla mnie ważne.!;)
-Ania.!-krzykneła i zaczeła jej machać.
-Kasia.!-podbiegła do niej i uściskała.
-Jak ty wyładniałaś.-spojrzała na nią
-Dziękuje.-cmok w polik.
-Chodźmy nie będziemy tu tak stały.-powiedziała kuzynka. Mieszkała nie daleko więc po 10 minutach drogi taksówką były już na miejscu. Weszły do jej domku był śliczny. Pokazała jej pokój i łazienkę.Była zmęczona podróżą więc od razu wzięła szybki prysznic i zasnęła.Nad ranem obudził ją dźwięk wibrującego na szafce telefonu. Zaspana nie patrząc kto to odebrała.
-Halo.?-zapytała zaspanym głosem.
-Ania to ja Marco.-powiedział
-Czego chcesz.?-zapytała
-Pogadać.-powiedział wręcz błagalnym głosem
-Ale ja nie chcę ile już lasek zaliczyłeś.?-zapytała z sarkazmem
-To był jeden głupi błąd.-odpowiedział
-Wiesz myślałam, że chociaż ty jesteś inny ale się myliłam.-rozłączyła się i rzuciła telefonem o ścianę.
-Sukinsyn-pomyślała.-Ale przecież nie jesteśmy razem więc ma prawo robić co chce, tylko czemu kłamał że mnie kocha.-zastanawiała się. Wstała przebrała się i zeszła na dół. Kasia już nie spała i zrobiła śniadanie.Usiadły zaczęły rozmawiać i jeść.Po godzinie wyszły na miasto i tak minął im dzień. Chociaż tęskniła za Marco, Mario, Łukaszem,Kubą ,Lewym i za całym zespołem BvB. Wiedziała, że nie może tam wrócić i że ten rozdział jej życia właśnie został zakończony. Za dużo cierpienia ją tam spotkało zdecydowanie za dużo.
**************
Wiem, że krótki ale mam trochę nauki a chciałam coś dodać.
Komentujcie to dla mnie ważne.!;)
sobota, 18 maja 2013
Rozdział 13.
....
Spała w jego pokoju.Odkąd wyszła ze szpitala nigdzie nie wychodziła, ciągle tylko płakała. Nie potrafiła zrozumieć czemu jej mała córeczka umarła. Czemu właśnie ona. Budziła się w nocy, ale on cały czas przy niej był. Przytulał ją, troszczył się o nią nie chciał żeby była sama choć na chwilę. Po prostu bał się, że może zrobić coś głupiego a za bardzo mu na niej zależało.
5 miesięcy później.
Zaczęła normalne życie przynajmniej próbowała wziąć się za siebie. Dla niego przez ten cały czas był przy niej udowodnił, że to co kiedyś mówił, że ją kocha jest prawdą i mu na niej zależy. A przede wszystkim uświadomiła sobie, że sama coś do niego czuje.
Był piątek więc jak zwykle po treningu mieli się spotkać u Mario. Nie chciała siedzieć sama w domu już wystarczająco długo tak robiła. Postanowiła,że pojedzie do nich. Wzięła kilka rzeczy na przebranie i poszła wziąć prysznic. Po 20 minutach była gotowa. Zamówiła taksówkę którą pojechała do przyjaciela.Otworzyła jego nowa dziewczyna.
-Hej.-przywitała się
-Hej.-pocałowała ją w policzek.-Wchodź.-przesunęła się jej żeby weszła
-Napijesz się czegoś.-zaproponowała od razu.
-Nie dziękuję.-uśmiechnęła się lekko.A gdzie chłopaki.?-zapytała
-Mario poszedł do sklepu po piwo oczywiście, a Marco miał iść do toalety na górę.
-Aha.-zaśmiała się. a tak wgl. to co tam u was.?-ciekawa
-Dobrze, dobrze przyjechała do nas jakaś kuzynka Mario ma 17 lat a wygląda na panią lekkich obyczajów.-powiedziała niezbyt zadowolona.Usiadły i rozmawiały dalej.Minęło 20 minut.
-Może pójdę sprawdzić na górę co jest.-powiedziała wstając i kierując się schodami w górę.W łazience go nie było.Zajrzała do kilku pokoi w których też go nie znalazła. Został ostatni. Pokój kuzynki,ale przecież go tam nie może być.-pomyślała, zapukała i nacisnęła klamkę otwierając drzwi.To co zobaczyła przeszło jej wyobrażenia, wybiegła.
-Ania co się stało.-zapytała Ann.
-Miałaś rację co do tej dziewczyny,ale żeby z Marco.- łzy spłynęły jej po policzkach.-wyszła i wróciła do jego domu. Zaczęła pakować swoje rzeczy. W między czasie zadzwoniła na lotnisko i zarezerwowała sobie bilet do Polski za 2 godziny. Ubrał się i wybiegł za nią, ale nie złapał już jej, wziął więc samochód i szybko wrócił do siebie mając nadzieję,że ją jeszcze zastanie i wszystko wytłumaczy. Wszedł do pokoju akurat kończyła pakowanie.
-Ania co ty robisz.-zapytał przerażony.
-Pakuje się.-odpowiedziała zamykając walizkę.
-Po co.?-patrzy na nią
-Wracam do Polski, nie będziesz musiał sypiać z innymi laskami u kolegów przecież masz swój dom.-wzięła walizkę i udała się w kierunku drzwi.
-Ania to nie tak, to była tylko chwila słabości wiesz,że ciebie tylko kocham.-złapał ją za rękę.
-Puść mnie nie chce tego kolejny raz słuchać.-wyrwała mu się.- Koniec wszyscy jesteście tacy sami, czemu ja was musiała spotkać.-powiedziała wychodząc i wsiadając do zamówionej wcześniej taksówki. Pojechała na lotnisko przeszła przez odprawę i po 30 minutach była już w samolocie.
***********
Ostatnio mam mało czasu więc dzisiaj dodam jeszcze jeden rozdział;D
Jak myślicie jak potoczą się dalsze losy tych bohaterów.?
Spała w jego pokoju.Odkąd wyszła ze szpitala nigdzie nie wychodziła, ciągle tylko płakała. Nie potrafiła zrozumieć czemu jej mała córeczka umarła. Czemu właśnie ona. Budziła się w nocy, ale on cały czas przy niej był. Przytulał ją, troszczył się o nią nie chciał żeby była sama choć na chwilę. Po prostu bał się, że może zrobić coś głupiego a za bardzo mu na niej zależało.
5 miesięcy później.
Zaczęła normalne życie przynajmniej próbowała wziąć się za siebie. Dla niego przez ten cały czas był przy niej udowodnił, że to co kiedyś mówił, że ją kocha jest prawdą i mu na niej zależy. A przede wszystkim uświadomiła sobie, że sama coś do niego czuje.
Był piątek więc jak zwykle po treningu mieli się spotkać u Mario. Nie chciała siedzieć sama w domu już wystarczająco długo tak robiła. Postanowiła,że pojedzie do nich. Wzięła kilka rzeczy na przebranie i poszła wziąć prysznic. Po 20 minutach była gotowa. Zamówiła taksówkę którą pojechała do przyjaciela.Otworzyła jego nowa dziewczyna.
-Hej.-przywitała się
-Hej.-pocałowała ją w policzek.-Wchodź.-przesunęła się jej żeby weszła
-Napijesz się czegoś.-zaproponowała od razu.
-Nie dziękuję.-uśmiechnęła się lekko.A gdzie chłopaki.?-zapytała
-Mario poszedł do sklepu po piwo oczywiście, a Marco miał iść do toalety na górę.
-Aha.-zaśmiała się. a tak wgl. to co tam u was.?-ciekawa
-Dobrze, dobrze przyjechała do nas jakaś kuzynka Mario ma 17 lat a wygląda na panią lekkich obyczajów.-powiedziała niezbyt zadowolona.Usiadły i rozmawiały dalej.Minęło 20 minut.
-Może pójdę sprawdzić na górę co jest.-powiedziała wstając i kierując się schodami w górę.W łazience go nie było.Zajrzała do kilku pokoi w których też go nie znalazła. Został ostatni. Pokój kuzynki,ale przecież go tam nie może być.-pomyślała, zapukała i nacisnęła klamkę otwierając drzwi.To co zobaczyła przeszło jej wyobrażenia, wybiegła.
-Ania co się stało.-zapytała Ann.
-Miałaś rację co do tej dziewczyny,ale żeby z Marco.- łzy spłynęły jej po policzkach.-wyszła i wróciła do jego domu. Zaczęła pakować swoje rzeczy. W między czasie zadzwoniła na lotnisko i zarezerwowała sobie bilet do Polski za 2 godziny. Ubrał się i wybiegł za nią, ale nie złapał już jej, wziął więc samochód i szybko wrócił do siebie mając nadzieję,że ją jeszcze zastanie i wszystko wytłumaczy. Wszedł do pokoju akurat kończyła pakowanie.
-Ania co ty robisz.-zapytał przerażony.
-Pakuje się.-odpowiedziała zamykając walizkę.
-Po co.?-patrzy na nią
-Wracam do Polski, nie będziesz musiał sypiać z innymi laskami u kolegów przecież masz swój dom.-wzięła walizkę i udała się w kierunku drzwi.
-Ania to nie tak, to była tylko chwila słabości wiesz,że ciebie tylko kocham.-złapał ją za rękę.
-Puść mnie nie chce tego kolejny raz słuchać.-wyrwała mu się.- Koniec wszyscy jesteście tacy sami, czemu ja was musiała spotkać.-powiedziała wychodząc i wsiadając do zamówionej wcześniej taksówki. Pojechała na lotnisko przeszła przez odprawę i po 30 minutach była już w samolocie.
***********
Ostatnio mam mało czasu więc dzisiaj dodam jeszcze jeden rozdział;D
Jak myślicie jak potoczą się dalsze losy tych bohaterów.?
Rozdział 12.
Po godzinie było już po wszystkim.Urodziła córeczkę. Małą włożyli do inkubatora na oddziale dla noworodków a ją przewieźli na sale pooperacyjną. Narkoza działała więc jeszcze spała.Siedział przy niej Mario.A na korytarzu czekał Moritz do którego przyszedł lekarz.
-Pan jest ojcem dziecka.?-zapytał doktor.
-Tak.-odpowiedział patrząc na lekarza
-Pana córka jest w złym stanie, jej serduszko jest bardzo słabe.-powiedział.
-Jak to.?-
-Urodziła się za wcześnie i jej organizm jeszcze się w pełni nie ukształtował.-odpowiedział i odszedł do innych pacjentów. A on usiadł i zastanawiał się jak ma to powiedzieć Ani.
Minęło kilka godzin, obudziła się jednak była jeszcze słaba.
-Gdzie moje dziecko, chce je zobaczyć.-mówiła cicho
-Spokojnie, mała jest na oddziale dla wcześniaków, jutro ją zobaczysz odpoczywaj.-powiedział Mario trzymając ją za rękę.
-Jest Marco.?-zapytała
-Marco spałaś więc pojechał coś załatwić niedługo będzie śpij.-skłamał.Trzymał ją za rękę. Była jeszcze słaba więc od razu zasnęła.Wyszedł z pokoju dzwonił do niego, ale nie odbierał.Domyślał się gdzie jest więc szybko tam pojechał.Po 15 minutach był już pod klubem. Wszedł do środka i zobaczył go zabawiającego się z jakimś dziewczynami.
-Stary co ty tutaj robisz.-spojrzał na niego wkurzony.
-Bawię się-odpowiedział śmiejąc się.
-To koniec zabawy wychodzimy.-próbował go wyprowadzić.
-Ja nigdzie nie idę.-szarpał się
-Anka jest w szpitalu a ty się tu zabawiasz..-powiedział wkurzony
-Jak to w szpitalu.?-jakby momentalnie otrzeźwiał
-Dostała skurczy i zawiozłem ja do szpitala a tam zrobili jej cesarkę i ma córeczkę.-wytłumaczył mu.-Ona cię teraz potrzebuje bardziej niż sobie to wyobrażasz.-powiedział
-Coś nie tak.?-zapytał przerażony
-Opowiem ci po drodze choć szybko musisz się ogarnąć tak cię tam nie wpuszczą.-wyprowadził go do samochodu.Pojechali do niego po drodze mówiąc mu wszystko.Dojechali wziął szybki prysznic, przebrał się i pojechali do szpitala.Siedział przy niej całą noc.Kiedy się obudziła była już w lepszej formie.
-Chce zobaczyć swoją córeczkę.-spojrzała na niego.-Zaprowadź mnie do niej.-powiedziała wstając z łóżka.
-Lekarz jeszcze nie pozwolił ci wstawać.-próbował ją zatrzymać, ale mu się nie udało
-I co z tego chce zobaczyć swoje dziecko.-wyszła z pokoju i szła w stronę oddziału z maluchami. Minęło ich kilka biegnących pielęgniarek i lekarz.Gdy doszli zobaczyli Moritza, który spojrzał na nich smutny a oni spojrzeli na lekarza który pokręcił głowa a pielęgniarki odłączały aparaturę.
-Nie to nie możliwe tylko nie moja mała, nie ona-zaczęła płakać.-Powiedzcie, że to nie prawda.-spojrzała na nich a oni nic nie powiedzieli.-upadła na kolana i płakała.- Nie moja mała.-krzyczała. podszedł do niej Marco przytulił ją i pomógł jej wstać.
-Przecież ja jej nawet nie wzięłam na ręce, moja perełka. To wszystko twoja wina.-podeszła do Moritza i uderzyła go.- Co zadowolony jesteś z siebie. Czemu tylko mi życie zawsze psujesz.-płakał -Czemu co ja ci takiego zrobiłam co.?-stał jak wryty i nic nie robił.Marco odsunął ją od niego.
-Zostaw mnie.-krzyczała-Wszyscy jesteście tacy sami. Kochacie a tylko krzywdzicie czemu.?-usiadła na krześle schowała twarz w dłoniach i rozpłakała się na dobre. Zabolały go te słowa, ale wiedział, że teraz nie myśli racjonalnie i nie wie co mówi.Podszedł do niej i chociaż nie chciała mocno ją przytulił a ona płakała.
-Czemu moja mała córeczka.-mówiła przez płacz.-Czeeeeemuuu.-krzyknęła.
******************
Biedna Ania.;/
Komentować.
-Pan jest ojcem dziecka.?-zapytał doktor.
-Tak.-odpowiedział patrząc na lekarza
-Pana córka jest w złym stanie, jej serduszko jest bardzo słabe.-powiedział.
-Jak to.?-
-Urodziła się za wcześnie i jej organizm jeszcze się w pełni nie ukształtował.-odpowiedział i odszedł do innych pacjentów. A on usiadł i zastanawiał się jak ma to powiedzieć Ani.
Minęło kilka godzin, obudziła się jednak była jeszcze słaba.
-Gdzie moje dziecko, chce je zobaczyć.-mówiła cicho
-Spokojnie, mała jest na oddziale dla wcześniaków, jutro ją zobaczysz odpoczywaj.-powiedział Mario trzymając ją za rękę.
-Jest Marco.?-zapytała
-Marco spałaś więc pojechał coś załatwić niedługo będzie śpij.-skłamał.Trzymał ją za rękę. Była jeszcze słaba więc od razu zasnęła.Wyszedł z pokoju dzwonił do niego, ale nie odbierał.Domyślał się gdzie jest więc szybko tam pojechał.Po 15 minutach był już pod klubem. Wszedł do środka i zobaczył go zabawiającego się z jakimś dziewczynami.
-Stary co ty tutaj robisz.-spojrzał na niego wkurzony.
-Bawię się-odpowiedział śmiejąc się.
-To koniec zabawy wychodzimy.-próbował go wyprowadzić.
-Ja nigdzie nie idę.-szarpał się
-Anka jest w szpitalu a ty się tu zabawiasz..-powiedział wkurzony
-Jak to w szpitalu.?-jakby momentalnie otrzeźwiał
-Dostała skurczy i zawiozłem ja do szpitala a tam zrobili jej cesarkę i ma córeczkę.-wytłumaczył mu.-Ona cię teraz potrzebuje bardziej niż sobie to wyobrażasz.-powiedział
-Coś nie tak.?-zapytał przerażony
-Opowiem ci po drodze choć szybko musisz się ogarnąć tak cię tam nie wpuszczą.-wyprowadził go do samochodu.Pojechali do niego po drodze mówiąc mu wszystko.Dojechali wziął szybki prysznic, przebrał się i pojechali do szpitala.Siedział przy niej całą noc.Kiedy się obudziła była już w lepszej formie.
-Chce zobaczyć swoją córeczkę.-spojrzała na niego.-Zaprowadź mnie do niej.-powiedziała wstając z łóżka.
-Lekarz jeszcze nie pozwolił ci wstawać.-próbował ją zatrzymać, ale mu się nie udało
-I co z tego chce zobaczyć swoje dziecko.-wyszła z pokoju i szła w stronę oddziału z maluchami. Minęło ich kilka biegnących pielęgniarek i lekarz.Gdy doszli zobaczyli Moritza, który spojrzał na nich smutny a oni spojrzeli na lekarza który pokręcił głowa a pielęgniarki odłączały aparaturę.
-Nie to nie możliwe tylko nie moja mała, nie ona-zaczęła płakać.-Powiedzcie, że to nie prawda.-spojrzała na nich a oni nic nie powiedzieli.-upadła na kolana i płakała.- Nie moja mała.-krzyczała. podszedł do niej Marco przytulił ją i pomógł jej wstać.
-Przecież ja jej nawet nie wzięłam na ręce, moja perełka. To wszystko twoja wina.-podeszła do Moritza i uderzyła go.- Co zadowolony jesteś z siebie. Czemu tylko mi życie zawsze psujesz.-płakał -Czemu co ja ci takiego zrobiłam co.?-stał jak wryty i nic nie robił.Marco odsunął ją od niego.
-Zostaw mnie.-krzyczała-Wszyscy jesteście tacy sami. Kochacie a tylko krzywdzicie czemu.?-usiadła na krześle schowała twarz w dłoniach i rozpłakała się na dobre. Zabolały go te słowa, ale wiedział, że teraz nie myśli racjonalnie i nie wie co mówi.Podszedł do niej i chociaż nie chciała mocno ją przytulił a ona płakała.
-Czemu moja mała córeczka.-mówiła przez płacz.-Czeeeeemuuu.-krzyknęła.
******************
Biedna Ania.;/
Komentować.
piątek, 17 maja 2013
Rozdział 11.
....
- Masz rację nie jesteś mi obojętny, dlatego przyjechałam Cię zobaczyć.-patrzy na niego.-Ale to wszystko nie jest takie proste.-smutna
-Ja to wiem, ale razem przetrwamy wszystko.-patrzy jej w oczy
-Nie jestem pewna.-wstała i podeszła do okna.
-Ty go nadal kochasz tak.? Dlatego nie chcesz.?-zapytał a ona nic nie odpowiedziała.-Rozumiem.- wstał i wyszedł. Widziała go przez okno jak odchodzi i zaczęła się zastanawiać czy dobrze zrobiła.Postała chwilę po czym poszła wziąć prysznic i zasnęła. Następnego dnia rano zjadła śniadanie i postanowiła znowu iść na ich trening i z nim porozmawiać.Wyszła z hotelu i spacerkiem udała się na stadion.Po 20 minutach była już na miejscu. Wchodząc tam zobaczyła Mario który rozmawiał z Moritzem.
-Oo Ania jak miło.-zauważył ją Mario
-No hej.-przywitała się
-Prawda, że naszej Ani pasuje ten brzuszek.?-zapytał kolegę
-Tak.-spojrzał na nią.- Możemy pogadać.?-zapytał
-Okey to ja was zostawię-powiedział Mario i udał się na boisko
-O czym chcesz ze mną rozmawiać.?-zapytała idąc w kierunku murawy .-Bo jednak mi się wydaje, że nie mamy o czym.
-Chyba jednak mamy.O naszym dziecku.-powiedział
-Nagle zacząłeś się interesować no proszę-powiedziała z sarkazmem
-Zawsze się interesowałem.-odpowiedział
-Dziwne bo przez ostatnie 7,5 miesiąca się nie pamiętałeś, że jestem w ciąży.
-To ty mi nie pozwoliłaś.-odpowiedział wkurzony
-A co ty myślałeś, że może jeszcze ja będę koło ciebie biegała.Kochanie będziemy mieli dziecko zajmij się nami.?Przykro mi pomyliłeś się.-uniosła się.
-Czemu ty to robisz przecież wiesz, że cię kocham.-spojrzał na nią
-Litości.-przewróciła oczyma. Jakie kochasz oświadczyłeś się Jessi i ty to nazywasz miłością.-krzyknęła
-Ania proszę cię.-powiedział
-Nie.Ja cię nie kocham i daj mi spokój.Nie potrzebujemy cię.-powiedziała zła
-Nie mów tak.-złapał ją za rękę
-Puszczaj.-krzyknęła -Trzeba było się zastanowić wcześniej co chcesz.- wkurzona.
-Chce ciebie.- zbliżył się do niej
-Ale ja nie chcę ciebie.-wyrwała mu się.
-Masz kogoś.To pewnie Marco tak.?-patrzy na nią
-Nie mam nikogo. A nawet jeśli tak to co.?-ciekawa. Moje życie i moja sprawa z kim się zadaję teraz tobie nic do tego. Miałeś swoje 5 minut zmarnowałeś je. Może ktoś inny to wykorzysta.-poczuła lekki kopnięcie
-Ania.-patrzy na nią
-Skończyłam już z tobą raz na zawsze za dużo już przez ciebie płakałam.-zobaczyła Marco który wychodził. -Jeśli to wszystko co miałeś mi do powiedzenia to cześć.- zaczęła czuć że coś się dzieje nie dobrego poszła usiadła na ławce i złapała się za brzuch.- To jeszcze za wcześnie kochanie.-złapała się za brzuch. Podbiegł do niej Mario.
-Wszystko okey.?-zapytał
-No właśnie nic nie jest okey-trzyma się z a brzuch- cholera-krzyknęła
-To już-.patrzy na nią wystraszony.
-No.-zaczęła płakać.-Ale to dopiero środek 7 miesiąca.
-Nie martw się wszystko będzie dobrze.-wziął ją na ręce i zaniósł do samochodu.-pojedziemy do szpitala-wsiadł i szybko ruszył. Dojechali po 10 minutach od razu zabrali ją na blok operacyjny, żeby wykonać cesarskie cięci....
*********
Wow jest kolejny rozdziała. Jak się podoba.?
Chyba pomysły mi napływają ;D
Komentować i polecać bloga. Im was więcej tym to dla mnie większa motywacja. ;*
- Masz rację nie jesteś mi obojętny, dlatego przyjechałam Cię zobaczyć.-patrzy na niego.-Ale to wszystko nie jest takie proste.-smutna
-Ja to wiem, ale razem przetrwamy wszystko.-patrzy jej w oczy
-Nie jestem pewna.-wstała i podeszła do okna.
-Ty go nadal kochasz tak.? Dlatego nie chcesz.?-zapytał a ona nic nie odpowiedziała.-Rozumiem.- wstał i wyszedł. Widziała go przez okno jak odchodzi i zaczęła się zastanawiać czy dobrze zrobiła.Postała chwilę po czym poszła wziąć prysznic i zasnęła. Następnego dnia rano zjadła śniadanie i postanowiła znowu iść na ich trening i z nim porozmawiać.Wyszła z hotelu i spacerkiem udała się na stadion.Po 20 minutach była już na miejscu. Wchodząc tam zobaczyła Mario który rozmawiał z Moritzem.
-Oo Ania jak miło.-zauważył ją Mario
-No hej.-przywitała się
-Prawda, że naszej Ani pasuje ten brzuszek.?-zapytał kolegę
-Tak.-spojrzał na nią.- Możemy pogadać.?-zapytał
-Okey to ja was zostawię-powiedział Mario i udał się na boisko
-O czym chcesz ze mną rozmawiać.?-zapytała idąc w kierunku murawy .-Bo jednak mi się wydaje, że nie mamy o czym.
-Chyba jednak mamy.O naszym dziecku.-powiedział
-Nagle zacząłeś się interesować no proszę-powiedziała z sarkazmem
-Zawsze się interesowałem.-odpowiedział
-Dziwne bo przez ostatnie 7,5 miesiąca się nie pamiętałeś, że jestem w ciąży.
-To ty mi nie pozwoliłaś.-odpowiedział wkurzony
-A co ty myślałeś, że może jeszcze ja będę koło ciebie biegała.Kochanie będziemy mieli dziecko zajmij się nami.?Przykro mi pomyliłeś się.-uniosła się.
-Czemu ty to robisz przecież wiesz, że cię kocham.-spojrzał na nią
-Litości.-przewróciła oczyma. Jakie kochasz oświadczyłeś się Jessi i ty to nazywasz miłością.-krzyknęła
-Ania proszę cię.-powiedział
-Nie.Ja cię nie kocham i daj mi spokój.Nie potrzebujemy cię.-powiedziała zła
-Nie mów tak.-złapał ją za rękę
-Puszczaj.-krzyknęła -Trzeba było się zastanowić wcześniej co chcesz.- wkurzona.
-Chce ciebie.- zbliżył się do niej
-Ale ja nie chcę ciebie.-wyrwała mu się.
-Masz kogoś.To pewnie Marco tak.?-patrzy na nią
-Nie mam nikogo. A nawet jeśli tak to co.?-ciekawa. Moje życie i moja sprawa z kim się zadaję teraz tobie nic do tego. Miałeś swoje 5 minut zmarnowałeś je. Może ktoś inny to wykorzysta.-poczuła lekki kopnięcie
-Ania.-patrzy na nią
-Skończyłam już z tobą raz na zawsze za dużo już przez ciebie płakałam.-zobaczyła Marco który wychodził. -Jeśli to wszystko co miałeś mi do powiedzenia to cześć.- zaczęła czuć że coś się dzieje nie dobrego poszła usiadła na ławce i złapała się za brzuch.- To jeszcze za wcześnie kochanie.-złapała się za brzuch. Podbiegł do niej Mario.
-Wszystko okey.?-zapytał
-No właśnie nic nie jest okey-trzyma się z a brzuch- cholera-krzyknęła
-To już-.patrzy na nią wystraszony.
-No.-zaczęła płakać.-Ale to dopiero środek 7 miesiąca.
-Nie martw się wszystko będzie dobrze.-wziął ją na ręce i zaniósł do samochodu.-pojedziemy do szpitala-wsiadł i szybko ruszył. Dojechali po 10 minutach od razu zabrali ją na blok operacyjny, żeby wykonać cesarskie cięci....
*********
Wow jest kolejny rozdziała. Jak się podoba.?
Chyba pomysły mi napływają ;D
Komentować i polecać bloga. Im was więcej tym to dla mnie większa motywacja. ;*
środa, 15 maja 2013
Rozdział 10.
5 miesięcy później.
Późnym wieczorem wylądowała w Dortmundzie.Po odebraniu bagażu zamówiła taksówkę,którą pojechała do hotelu. Wzięła prysznic i poszła spać.Rano gdy wstała, przebrała się i zeszła na śniadanie do hotelowej restauracji. Kiedy już zjadła wyszła na spacer i poszła na stadion na którym trenowali.Gdy tam weszła akurat się rozgrzewali. Weszła na trybuny i usiadła.Pierwszy zauważył ją Mario.
-Aniiaaaaa.!-zaczął krzyczeć a ona mu pomachała.Zaczął ją wołać,żeby zeszła więc tak zrobiła.Po chwili była już na dole.Przybiegł do niej szybko.
-Ania co ty tu robisz.?Kiedy przyleciałaś.?- zapytał przytulając ją.
-Przyjechałam was odwiedzić.Wczoraj wieczorem -odpowiedziała.
-Stęskiniłaś się za mną.-zaśmiał się
-Pewnie za tobą w szczególności.-uśmiechnęła sie
-Widać ciąża ci służy.-spojrzał na brzuszek.- Wyładniałaś.-spojrzał na nią góry do dołu.
-A dziękuje.-puściła mu oczko.
-Chłopaki, zobaczcie kto nas odwiedził.-krzyknął i wszyscy byli już obok niej.Przywitali się. Część wróciła na boisko a część została jednak tego, którego chciała zobaczyć nie było.
-Wiesz, że Moritz się zaręczył.?-zapytał Mario pokazując na kolegę.
-A to gratuluję.- powiedziała nie chętnie
-Dzięki.-odpowiedział ze smutną miną
-A gdzie Marco.?- zapytała przyjaciela
-Marco.?-spojrzał na nią. - W domu.
-Aha. Jak skończysz trening mógłbyś mnie do niego zawieść.?-zapytała.
-Hmm... no jasne na pewno się ucieszy.-powiedział bez przekonania.
Wrócili do ćwiczeń i po 2 godzinach trener zwolnił ich do domu.Mario się przebrał i zawiózł ją do Marco.
Stanęła przed drzwiami i za pukała.Otworzył jej w samych spodniach.
-Ania, ale... co ty tu... robisz.?-zapytał zaskoczony i spojrzał za siebie
-Chciałam ci zrobić niespodziankę i cię odwiedzić.-uśmiechnęła się.
-Nie no jasne, że się ciesze tylko....-przerwał mu kobiecy głos.
-Kochanie kto to.?-zapytała dziewczyna, która stanęła obok niego.
-Ania, moja najlepsza przyjaciółka.-spojrzał na nią
-To zaproś ją.-powiedziała
-Nie dzięki, nie będę wam przeszkadzać.- powiedziała.-Cześć.-odwróciła się i poszła.
Resztę dnia spędziła w hotelu.Wieczorem dostała sms-a:
-Ania ja ci to wszystko wyjaśnię.Możemy się spotkać.?
-Nie musisz. Okey jestem w hotelu.
Po 20 minutach był już pod jej pokojem. Zapukał. Otworzyła mu.
-Przepraszam-powiedział
-Za co?.-zrobiła mu miejsce,żeby wszedł.
-Za tą dziewczynę.-patrzy na nią
-Nie musisz, przecież masz prawo kogoś sobie znaleźć.-usiadła
-Ale ja nie chce nikogo, tylko Ciebie.-usiadł obok niej
-Nie.-pokręciła głową.Ja będę miała dziecko, a ty możesz jeszcze szaleć.
-Nie.-kucnął przed nią.- Tylko ciebie kocham a twoje maleństwo będę traktował jak nasze wspólne.-pocałował ją w brzuszek.
-Teraz tylko tak mówisz.-spojrzała mu w oczka
-Nie Ania proszę cię daj nam chociaż szansę. Nie jestem ideałem i że zrobiłem wiele głupstw, ale dla ciebie się zmienię.Wiem, że ja tobie też nie jestem obojętny.-patrzy na nią z nadzieją.
***********
Ten rozdział kompletna porażka no ale cóż.;/
Komentować.
Późnym wieczorem wylądowała w Dortmundzie.Po odebraniu bagażu zamówiła taksówkę,którą pojechała do hotelu. Wzięła prysznic i poszła spać.Rano gdy wstała, przebrała się i zeszła na śniadanie do hotelowej restauracji. Kiedy już zjadła wyszła na spacer i poszła na stadion na którym trenowali.Gdy tam weszła akurat się rozgrzewali. Weszła na trybuny i usiadła.Pierwszy zauważył ją Mario.
-Aniiaaaaa.!-zaczął krzyczeć a ona mu pomachała.Zaczął ją wołać,żeby zeszła więc tak zrobiła.Po chwili była już na dole.Przybiegł do niej szybko.
-Ania co ty tu robisz.?Kiedy przyleciałaś.?- zapytał przytulając ją.
-Przyjechałam was odwiedzić.Wczoraj wieczorem -odpowiedziała.
-Stęskiniłaś się za mną.-zaśmiał się
-Pewnie za tobą w szczególności.-uśmiechnęła sie
-Widać ciąża ci służy.-spojrzał na brzuszek.- Wyładniałaś.-spojrzał na nią góry do dołu.
-A dziękuje.-puściła mu oczko.
-Chłopaki, zobaczcie kto nas odwiedził.-krzyknął i wszyscy byli już obok niej.Przywitali się. Część wróciła na boisko a część została jednak tego, którego chciała zobaczyć nie było.
-Wiesz, że Moritz się zaręczył.?-zapytał Mario pokazując na kolegę.
-A to gratuluję.- powiedziała nie chętnie
-Dzięki.-odpowiedział ze smutną miną
-A gdzie Marco.?- zapytała przyjaciela
-Marco.?-spojrzał na nią. - W domu.
-Aha. Jak skończysz trening mógłbyś mnie do niego zawieść.?-zapytała.
-Hmm... no jasne na pewno się ucieszy.-powiedział bez przekonania.
Wrócili do ćwiczeń i po 2 godzinach trener zwolnił ich do domu.Mario się przebrał i zawiózł ją do Marco.
Stanęła przed drzwiami i za pukała.Otworzył jej w samych spodniach.
-Ania, ale... co ty tu... robisz.?-zapytał zaskoczony i spojrzał za siebie
-Chciałam ci zrobić niespodziankę i cię odwiedzić.-uśmiechnęła się.
-Nie no jasne, że się ciesze tylko....-przerwał mu kobiecy głos.
-Kochanie kto to.?-zapytała dziewczyna, która stanęła obok niego.
-Ania, moja najlepsza przyjaciółka.-spojrzał na nią
-To zaproś ją.-powiedziała
-Nie dzięki, nie będę wam przeszkadzać.- powiedziała.-Cześć.-odwróciła się i poszła.
Resztę dnia spędziła w hotelu.Wieczorem dostała sms-a:
-Ania ja ci to wszystko wyjaśnię.Możemy się spotkać.?
-Nie musisz. Okey jestem w hotelu.
Po 20 minutach był już pod jej pokojem. Zapukał. Otworzyła mu.
-Przepraszam-powiedział
-Za co?.-zrobiła mu miejsce,żeby wszedł.
-Za tą dziewczynę.-patrzy na nią
-Nie musisz, przecież masz prawo kogoś sobie znaleźć.-usiadła
-Ale ja nie chce nikogo, tylko Ciebie.-usiadł obok niej
-Nie.-pokręciła głową.Ja będę miała dziecko, a ty możesz jeszcze szaleć.
-Nie.-kucnął przed nią.- Tylko ciebie kocham a twoje maleństwo będę traktował jak nasze wspólne.-pocałował ją w brzuszek.
-Teraz tylko tak mówisz.-spojrzała mu w oczka
-Nie Ania proszę cię daj nam chociaż szansę. Nie jestem ideałem i że zrobiłem wiele głupstw, ale dla ciebie się zmienię.Wiem, że ja tobie też nie jestem obojętny.-patrzy na nią z nadzieją.
***********
Ten rozdział kompletna porażka no ale cóż.;/
Komentować.
wtorek, 14 maja 2013
Rozdział 9.
Obudził się dość wcześnie, spojrzał na zegarek była 5.15, za pięć godzin miał być na lotnisku.Spojrzał na nią, tak słodko spała. Nie chciał jej zostawiać nie teraz kiedy go potrzebowała, ale nie mógł nic zrobić był środek sezonu był potrzebny tam w Dortmundzie.Posiedział jeszcze kilka minut, ale musiał wracać do hotelu przygotować się do wyjazdu. Zostawił jej karteczkę na stoliku pocałował ją delikatnie w policzek i wyszedł.
Obudziła się po 2 godzinach.Zrobiło jej się smutno, odwróciła się i zobaczyła kartkę. Wzięła ją i przeczytała:
,,Hej śliczna. Słodko spałaś nie chciałem cię budzić. O 10 mamy samolot do Dortmundu.Będę za tobą tęsknił. Marco♥"
Uśmiechnęła się sama do siebie. Spojrzała na zegarek 7.20.
-Mam jeszcze chwile czasu.-pomyślała.Zabrała kilka rzeczy i poszła wziąć prysznic. Wyszła z łazienki, zeszła do kuchni i zrobiła sobie śniadanie.
-Zrobimy wujkowi niespodziankę.-pogłaskała się po brzuszku. Zadzwonił jej telefon spojrzała na wyświetlacz,,Moritz,, -ciekawe co takiego chce nam powiedzieć.-odebrała.
-Cześć.-powiedziała bez przekonania
-Hej, możemy się spotkać.?-zapytał. -Chciałbym cię zobaczyć przed wyjazdem.
-Nie możemy się spotkać i nie chce cię widzieć.-powiedziała wkurzona- A z resztą co by Jessi pomyślała.
-Proszę cię.-błagał
-Sorki muszę kończyć.- rozłączyła się.- Co on sobie myśli.
Minęła godzina.Zamówiła taksówkę, która niedługo później pojawiła się pod domem.
-Proszę na lotnisko.-wsiadła i powiedziała do kierowcy.
- Dobrze.- ruszył.
Po 15 minutach była na miejscu.
-Proszę tu na mnie zaczekać-powiedziała do kierowcy
-Oczywiście-odpowiedział z uśmiechem
Wysiadła i weszła do środka, rozejrzała się w koło, przeszła kawałek i zobaczyła Mario, który rozmawiał z kolegami a wśród nich był Marco.Uszła kawałek gdy zobaczył ją Mario. Pokręciła głową i przyłożyła palec do swoich ust by pokazać mu, żeby nic nie mówił. Podeszła do niech i zakryła Marcowi oczy.
-Hej.-próbowała zmienić lekko głos. Nie wiedział o co chodzi, odwrócił się do niej.
-Hej Ania a co ty tu robisz.?-spojrzała na nią
-No chyba muszę się pożegnać z Mario- zaśmiała się i podeszła do chłopaka.- Będę za tobą tęsknić.
-Ja za tobą też.-przytulił ją.- Sorki za wami-poprawił się.
-Ejj.-powiedział Marco patrząc na nią
-No przecież z tobą też się pożegnam.-wróciła do niego i przytuliła go mocno.-A za tobą to już tęsknimy.-pocałowała go w policzek.
- Ja za wami też.-schylił się i pocałował jej brzuszek.A może przyjedziesz do nas.?-zapytał
-Może kiedyś-odpowiedziała z uśmiechem
-Aniu, ja muszę ci coś powiedzieć...-nie wiedział jak ma to z siebie wydusić.
-Okey gołąbeczki. Marco musimy już iść.-przerwał im Lewy.
-Powiesz mi kiedy indziej.-uśmiechnęła się do niego. - Pa pa.- ruszyli w głąb lotniska. Macha im.
-Nie ja muszę jej to powiedzieć teraz-oddał na chwilę swoją torbę koledze i podbiegł do niej.
-Marco bo się spóźnisz-spojrzała na niego.
-Ania jaa..... ja po prostu się w tobie zakochałem-patrzy jej w oczy
-Ale...- nie zdążyła nic powiedzieć bo przerwał jej pocałunkiem.
-Jeszcze po was wrócę zobaczysz-powiedział i odszedł.
Stała przez chwilę jak wryta na tym lotnisku.Gdy już trochę doszła do siebie wróciła do taksówki i odjechała do domu.
********
Kolejny rozdział do niczego heh;/ Chyba mnie wena opuszcza.
Ale zostawiam to waszym komentarzom. ;D
Obudziła się po 2 godzinach.Zrobiło jej się smutno, odwróciła się i zobaczyła kartkę. Wzięła ją i przeczytała:
,,Hej śliczna. Słodko spałaś nie chciałem cię budzić. O 10 mamy samolot do Dortmundu.Będę za tobą tęsknił. Marco♥"
Uśmiechnęła się sama do siebie. Spojrzała na zegarek 7.20.
-Mam jeszcze chwile czasu.-pomyślała.Zabrała kilka rzeczy i poszła wziąć prysznic. Wyszła z łazienki, zeszła do kuchni i zrobiła sobie śniadanie.
-Zrobimy wujkowi niespodziankę.-pogłaskała się po brzuszku. Zadzwonił jej telefon spojrzała na wyświetlacz,,Moritz,, -ciekawe co takiego chce nam powiedzieć.-odebrała.
-Cześć.-powiedziała bez przekonania
-Hej, możemy się spotkać.?-zapytał. -Chciałbym cię zobaczyć przed wyjazdem.
-Nie możemy się spotkać i nie chce cię widzieć.-powiedziała wkurzona- A z resztą co by Jessi pomyślała.
-Proszę cię.-błagał
-Sorki muszę kończyć.- rozłączyła się.- Co on sobie myśli.
Minęła godzina.Zamówiła taksówkę, która niedługo później pojawiła się pod domem.
-Proszę na lotnisko.-wsiadła i powiedziała do kierowcy.
- Dobrze.- ruszył.
Po 15 minutach była na miejscu.
-Proszę tu na mnie zaczekać-powiedziała do kierowcy
-Oczywiście-odpowiedział z uśmiechem
Wysiadła i weszła do środka, rozejrzała się w koło, przeszła kawałek i zobaczyła Mario, który rozmawiał z kolegami a wśród nich był Marco.Uszła kawałek gdy zobaczył ją Mario. Pokręciła głową i przyłożyła palec do swoich ust by pokazać mu, żeby nic nie mówił. Podeszła do niech i zakryła Marcowi oczy.
-Hej.-próbowała zmienić lekko głos. Nie wiedział o co chodzi, odwrócił się do niej.
-Hej Ania a co ty tu robisz.?-spojrzała na nią
-No chyba muszę się pożegnać z Mario- zaśmiała się i podeszła do chłopaka.- Będę za tobą tęsknić.
-Ja za tobą też.-przytulił ją.- Sorki za wami-poprawił się.
-Ejj.-powiedział Marco patrząc na nią
-No przecież z tobą też się pożegnam.-wróciła do niego i przytuliła go mocno.-A za tobą to już tęsknimy.-pocałowała go w policzek.
- Ja za wami też.-schylił się i pocałował jej brzuszek.A może przyjedziesz do nas.?-zapytał
-Może kiedyś-odpowiedziała z uśmiechem
-Aniu, ja muszę ci coś powiedzieć...-nie wiedział jak ma to z siebie wydusić.
-Okey gołąbeczki. Marco musimy już iść.-przerwał im Lewy.
-Powiesz mi kiedy indziej.-uśmiechnęła się do niego. - Pa pa.- ruszyli w głąb lotniska. Macha im.
-Nie ja muszę jej to powiedzieć teraz-oddał na chwilę swoją torbę koledze i podbiegł do niej.
-Marco bo się spóźnisz-spojrzała na niego.
-Ania jaa..... ja po prostu się w tobie zakochałem-patrzy jej w oczy
-Ale...- nie zdążyła nic powiedzieć bo przerwał jej pocałunkiem.
-Jeszcze po was wrócę zobaczysz-powiedział i odszedł.
Stała przez chwilę jak wryta na tym lotnisku.Gdy już trochę doszła do siebie wróciła do taksówki i odjechała do domu.
********
Kolejny rozdział do niczego heh;/ Chyba mnie wena opuszcza.
Ale zostawiam to waszym komentarzom. ;D
poniedziałek, 13 maja 2013
Rozdział 8.
Dziwnie się czuła. Gdy zaczęła układać sobie życie na nowo, znowu pojawił się on.
-Tylko ty jesteś z Jessi -powiedziała.
-Zostawię ją zobaczysz, naprawdę cię kocham.- patrzył jej w oczy
-Kiedyś ja cię kochałam,a teraz pojawił się ktoś inny w moim życiu.-oczy przepełniły jej się łzami.
-Ania proszę cię przemyśl to jeszcze, dla dobra naszego dziecka.-błagał ją.
-To właśnie jest dla jego dobra.-powiedziała i odeszła.
Stał i patrzył jak odchodzi wiedział, że jest na przegranej pozycji,że nie długo wyjeżdża i nie będzie mógł o nią walczyć i ktoś mu ją odbierze. Żałował,że tak późno uświadomił sobie,że jest dla niego ważna.
Doszła do domu, nie miału już siły, położyła się i zaczęła płakać.Dzwonił jej telefon. Spojrzała na wyświetlacz ,,Marco". Odłożyła nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Przysłał sms-a:
,,Wszystko okey, martwię się, oddzwoń".
Tylko on był przy niej, on który nie wiedział jaka jest i znał ją krótko. Oddzwoniła.
-Cześć. Dzwoniłeś.-powiedziała próbując zmienić głos,żeby nie wiedział, że płakała.
-Hej.Jutro wyjeżdżamy, chciałbym cię zobaczyć.-powiedział zasmucony.
-Możesz przyjechać.-mimowolnie uśmiechnęła się do telefonu.
-Będę za 15 minut pa.-odpowiedział i rozłączył się
Odłożyła telefon , ogarnęła się trochę i zeszła na dół. Zrobiła sobie herbatę i nagle usłyszała dzwonek do drzwi.Poszła otworzyć.Zobaczyła przystojnego mężczyznę z bukietem kwiatów.
-hej, wejdź.- przesunęła się
-Hej, to dla ciebie.- wręczył jej kwiaty.
-Dziękuje, śliczne są.-powąchała, wstawię do wazonu.- wyjęła z szafki, nalała wody i wstawiła kwiaty.?
-Nie ma za co, dla pięknej kobiety piękne kwiaty.-uśmiechnął się
-Może napijesz się czegoś.?-zapytała
-Nie dziękuje.-odpowiedział, siadając w salonie.
Wieczór minął im w swoim towarzystwie bardzo dobrze,śmiali się ze wszystkiego. Po raz kolejny dzięki niemu zapomniała o problemach. Włączyli jakiś film, zrobiło się późno i nawet nie wiedząc kiedy zasnęła. Zaniósł ją do sypialni, przykrył ją kocem. Usiadł obok niej i patrzył jak słodko śpi. Zastanawiając się jak przez tak krótki czas mogła mu tak zawrócić w głowie.Aż w końcu zasnął.
*********
Wiem beznadzieje. Komentować dla mnie to wiele znaczy.
http://zawszerazemmarcodominika.blogspot.com Świetny blog. Polecam.;)
-Tylko ty jesteś z Jessi -powiedziała.
-Zostawię ją zobaczysz, naprawdę cię kocham.- patrzył jej w oczy
-Kiedyś ja cię kochałam,a teraz pojawił się ktoś inny w moim życiu.-oczy przepełniły jej się łzami.
-Ania proszę cię przemyśl to jeszcze, dla dobra naszego dziecka.-błagał ją.
-To właśnie jest dla jego dobra.-powiedziała i odeszła.
Stał i patrzył jak odchodzi wiedział, że jest na przegranej pozycji,że nie długo wyjeżdża i nie będzie mógł o nią walczyć i ktoś mu ją odbierze. Żałował,że tak późno uświadomił sobie,że jest dla niego ważna.
Doszła do domu, nie miału już siły, położyła się i zaczęła płakać.Dzwonił jej telefon. Spojrzała na wyświetlacz ,,Marco". Odłożyła nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Przysłał sms-a:
,,Wszystko okey, martwię się, oddzwoń".
Tylko on był przy niej, on który nie wiedział jaka jest i znał ją krótko. Oddzwoniła.
-Cześć. Dzwoniłeś.-powiedziała próbując zmienić głos,żeby nie wiedział, że płakała.
-Hej.Jutro wyjeżdżamy, chciałbym cię zobaczyć.-powiedział zasmucony.
-Możesz przyjechać.-mimowolnie uśmiechnęła się do telefonu.
-Będę za 15 minut pa.-odpowiedział i rozłączył się
Odłożyła telefon , ogarnęła się trochę i zeszła na dół. Zrobiła sobie herbatę i nagle usłyszała dzwonek do drzwi.Poszła otworzyć.Zobaczyła przystojnego mężczyznę z bukietem kwiatów.
-hej, wejdź.- przesunęła się
-Hej, to dla ciebie.- wręczył jej kwiaty.
-Dziękuje, śliczne są.-powąchała, wstawię do wazonu.- wyjęła z szafki, nalała wody i wstawiła kwiaty.?
-Nie ma za co, dla pięknej kobiety piękne kwiaty.-uśmiechnął się
-Może napijesz się czegoś.?-zapytała
-Nie dziękuje.-odpowiedział, siadając w salonie.
Wieczór minął im w swoim towarzystwie bardzo dobrze,śmiali się ze wszystkiego. Po raz kolejny dzięki niemu zapomniała o problemach. Włączyli jakiś film, zrobiło się późno i nawet nie wiedząc kiedy zasnęła. Zaniósł ją do sypialni, przykrył ją kocem. Usiadł obok niej i patrzył jak słodko śpi. Zastanawiając się jak przez tak krótki czas mogła mu tak zawrócić w głowie.Aż w końcu zasnął.
*********
Wiem beznadzieje. Komentować dla mnie to wiele znaczy.
http://zawszerazemmarcodominika.blogspot.com Świetny blog. Polecam.;)
Rozdział 7.
Siedziała na trybunach i czekała kiedy ten mecz się zacznie. W końcu weszli na murawę, zobaczyła go i zaczęła się zastanawiać czy spotkanie z nim to dobre rozwiązanie. Jednak było już za późno. Przez cały mecz bardzo kibicowała BVB. W końcu nadszedł upragniony koniec spotkania ,oczywiście wygrali 4:1.Wyszła ze stadionu i czekała na niego,bała się. Po 5 minutach wyszedł z Marco i Mario.
-Cześć Aniu.-przywitał się z nią Mario.-ślicznie wyglądasz.-powiedział z uśmiechem.
-No, no nie podrywaj.-powiedział Marco.
-A co zazdrosny jesteś.?-spojrzał na przyjaciela
-Co.? Ja.? Nie- próbował się wymigać.
-Dobra chłopaki.-powiedziała- Dziękuje Mario.-zaśmiała się i puściła oczko Marco.
-Możecie nas zostawić samych.?- wymusił na chłopakach.
-Pewnie, pa ślicznotko.-pożegnali się i poszli, jednak nie zbyt chętnie.
-Więc o czym chciałeś, ze mną rozmawiać.?-ciekawa.
-Chciałem...- nie mógł pozbierać myśli.- O twojej ciąży.- spojrzał na jej lekko zaokrąglony brzuszek.
-O mojej ciąży, ale ja nie wiedzę powodów , żeby z tobą o tym rozmawiać.-powiedziała odwracając się i kierując się w stronę swojego domu.
-Zaczekaj. Wiem, że to moje dziecko.- podbiegł do niej.
-Niby skąd.?-serce jej przyspieszyło.
-Po prostu wiem i chce...-bał się do kończyć.
-Co chcesz.?-spojrzała na niego, nie za bardzo wiedząc o co mu chodzi.
-Ania przez ten cały czas brakowało mi ciebie, wspólnie spędzonych chwil, twojego towarzystwa. Ania kocham cię i wiem, że głupio zrobiłem,że pozwoliłem ci wtedy tak po prostu wyjechać. Chciałem cię
znaleźć , ale nie wiedziałem jak. - powiedział czekając na jej reakcję.
-Mogłeś zapytać Jessi.- odpowiedziała.
-Tak wiem, ale wtedy zaczęła by coś podejrzewać.-powiedział smutny. Aniu ja chce być przy tobie i przy naszym dziecku- zbliżył się do niej i położył rękę na jej brzuszku.
********
Nie miałam pomysłu na ten rozdział.;/ Komentować.
Jak myślicie kogo wybierze Ania i jak potoczą sie losy reszty bohaterów.?
Świetny blog czytajcie komentujcie http://ona-i-on-na-zawsze-razem.blogspot.com/
-Cześć Aniu.-przywitał się z nią Mario.-ślicznie wyglądasz.-powiedział z uśmiechem.
-No, no nie podrywaj.-powiedział Marco.
-A co zazdrosny jesteś.?-spojrzał na przyjaciela
-Co.? Ja.? Nie- próbował się wymigać.
-Dobra chłopaki.-powiedziała- Dziękuje Mario.-zaśmiała się i puściła oczko Marco.
-Możecie nas zostawić samych.?- wymusił na chłopakach.
-Pewnie, pa ślicznotko.-pożegnali się i poszli, jednak nie zbyt chętnie.
-Więc o czym chciałeś, ze mną rozmawiać.?-ciekawa.
-Chciałem...- nie mógł pozbierać myśli.- O twojej ciąży.- spojrzał na jej lekko zaokrąglony brzuszek.
-O mojej ciąży, ale ja nie wiedzę powodów , żeby z tobą o tym rozmawiać.-powiedziała odwracając się i kierując się w stronę swojego domu.
-Zaczekaj. Wiem, że to moje dziecko.- podbiegł do niej.
-Niby skąd.?-serce jej przyspieszyło.
-Po prostu wiem i chce...-bał się do kończyć.
-Co chcesz.?-spojrzała na niego, nie za bardzo wiedząc o co mu chodzi.
-Ania przez ten cały czas brakowało mi ciebie, wspólnie spędzonych chwil, twojego towarzystwa. Ania kocham cię i wiem, że głupio zrobiłem,że pozwoliłem ci wtedy tak po prostu wyjechać. Chciałem cię
znaleźć , ale nie wiedziałem jak. - powiedział czekając na jej reakcję.
-Mogłeś zapytać Jessi.- odpowiedziała.
-Tak wiem, ale wtedy zaczęła by coś podejrzewać.-powiedział smutny. Aniu ja chce być przy tobie i przy naszym dziecku- zbliżył się do niej i położył rękę na jej brzuszku.
********
Nie miałam pomysłu na ten rozdział.;/ Komentować.
Jak myślicie kogo wybierze Ania i jak potoczą sie losy reszty bohaterów.?
Świetny blog czytajcie komentujcie http://ona-i-on-na-zawsze-razem.blogspot.com/
niedziela, 12 maja 2013
Rozdział 6.
Nawet nie zauważyła, kiedy zmęczona tym wszystkim zasnęła w jego ramionach.Potrzebowała tego, potrzebowała tej bliskości.Kiedy obudziła się jego nie było już obok. Poczuła się dziwnie,nie znała go, nic o nim nie wiedziała ale czuła się przy nim tak inaczej, wyjątkowo.Pomyślała,że to był tylko sen, jednak zobaczyła karteczkę na stoliku:
Musiałem iść na trening a nie chciałem cię budzić.
Tutaj masz mój numer 574392601 jak wstaniesz zadzwoń, oczywiście jeśli ze chcesz.
Marco.
Nie miała ochoty się z nikim widzieć. Jednak on był inny. Był przy niej nie pytając o nic tak po prostu.
Wzięła telefon i nie wiedziała czy dzwonić czy nie.Napisała mu jednak sms-a.
-Dziękuje za wszystko.Ania.-wysłała.
Wzięła kilka rzeczy i poszła do łazienki pod prysznic.Przebrała się i ogarnęła. Wróciła do pokoju i ciekawa czy coś odpisał spojrzała na wyświetlacz telefonu. Był 1 sms i 2 nieodebrane połączenia.
- Nie ma za co;* Może spotkamy sie dzisiaj. O 11 kończę trening więc jeśli chcesz to możesz przyjść pod stadion..-przeczytała
Spojrzała na zegarek była 10.30. -Mam jeszcze pół godziny- pomyślała.
-Pewnie. Będę.-odpisała. Nie wiedziała co ten chłopak ma w sobie, ale coś ją do niego ciągło.
Zamówiła taksówkę i po 15 minutach była już na miejscu. Weszła na trybuny i patrzyła jak kończą trening.
Spędzili,ze sobą miłe chwile. Poczuła się znowu szczęśliwa, nie martwiąca się już co przyniesie jutro. Wieczorem, odprowadził ją do domu i na jej prośbę został na noc. Chciała,żeby był przy niej.Jeszcze nie chciała być sama. Obudziła się przy nim, cieszyła się na jego widok.Wstała i cicho wyszła z pokoju schodząc do kuchni. Zrobiła śniadanie.Marco z szedł na dół.
-Hej.-przywitała się. Jak się spało.?Śniadanko gotowe.
-Hej.-uśmiechnął się. Spało się bardzo dobrze.-puścił jej oczko.-Mm śniadanko a za co.?-zapytał
-Za to że prawie mnie nie znasz, a jesteś lepszym przyjacielem jakiego można tylko wymarzyć.
Nagle zadzwonił jej telefon to był on ojciec jej dziecka. -Tylko czego on może ode mnie chcieć.-pomyślała. Już chciała odrzuć połączenie, ale jednak odebrała.
-Halo.?-powiedziała nie pewnie.
-Cześć , możemy się spotkać.?-zapytał
-Ale po co.?-bała się odpowiedzi
-Chyba powinniśmy porozmawiać.-stwierdził
-Jednak nie mamy o czym, ale okey. Dzisiaj po waszym meczu.-zgodził się
-Okey, będę czekała.- rozłączył się.
Serce waliło jej jak oszalałe, była pełna obaw nie wiedziała czy dobrze zrobiła.
**************
Polecam Genialnego Bloga. Po prostu Dech zapiera.
http://ona-i-on-na-zawsze-razem.blogspot.com/
Musiałem iść na trening a nie chciałem cię budzić.
Tutaj masz mój numer 574392601 jak wstaniesz zadzwoń, oczywiście jeśli ze chcesz.
Marco.
Nie miała ochoty się z nikim widzieć. Jednak on był inny. Był przy niej nie pytając o nic tak po prostu.
Wzięła telefon i nie wiedziała czy dzwonić czy nie.Napisała mu jednak sms-a.
-Dziękuje za wszystko.Ania.-wysłała.
Wzięła kilka rzeczy i poszła do łazienki pod prysznic.Przebrała się i ogarnęła. Wróciła do pokoju i ciekawa czy coś odpisał spojrzała na wyświetlacz telefonu. Był 1 sms i 2 nieodebrane połączenia.
- Nie ma za co;* Może spotkamy sie dzisiaj. O 11 kończę trening więc jeśli chcesz to możesz przyjść pod stadion..-przeczytała
Spojrzała na zegarek była 10.30. -Mam jeszcze pół godziny- pomyślała.
-Pewnie. Będę.-odpisała. Nie wiedziała co ten chłopak ma w sobie, ale coś ją do niego ciągło.
Zamówiła taksówkę i po 15 minutach była już na miejscu. Weszła na trybuny i patrzyła jak kończą trening.
Spędzili,ze sobą miłe chwile. Poczuła się znowu szczęśliwa, nie martwiąca się już co przyniesie jutro. Wieczorem, odprowadził ją do domu i na jej prośbę został na noc. Chciała,żeby był przy niej.Jeszcze nie chciała być sama. Obudziła się przy nim, cieszyła się na jego widok.Wstała i cicho wyszła z pokoju schodząc do kuchni. Zrobiła śniadanie.Marco z szedł na dół.
-Hej.-przywitała się. Jak się spało.?Śniadanko gotowe.
-Hej.-uśmiechnął się. Spało się bardzo dobrze.-puścił jej oczko.-Mm śniadanko a za co.?-zapytał
-Za to że prawie mnie nie znasz, a jesteś lepszym przyjacielem jakiego można tylko wymarzyć.
Nagle zadzwonił jej telefon to był on ojciec jej dziecka. -Tylko czego on może ode mnie chcieć.-pomyślała. Już chciała odrzuć połączenie, ale jednak odebrała.
-Halo.?-powiedziała nie pewnie.
-Cześć , możemy się spotkać.?-zapytał
-Ale po co.?-bała się odpowiedzi
-Chyba powinniśmy porozmawiać.-stwierdził
-Jednak nie mamy o czym, ale okey. Dzisiaj po waszym meczu.-zgodził się
-Okey, będę czekała.- rozłączył się.
Serce waliło jej jak oszalałe, była pełna obaw nie wiedziała czy dobrze zrobiła.
**************
Polecam Genialnego Bloga. Po prostu Dech zapiera.
http://ona-i-on-na-zawsze-razem.blogspot.com/
Rozdział 5.
Drzwi od kawiarni otworzyły się i zobaczyła go. Tego samego chłopaka, w którym się kochała i z którym była w ciąży.Setki pytań napłynęły jej do głowy. Co on tu robi.?Czy ją pamięta.? Czy wie że ona jest w ciąży.? I czy domyśla się że z nim.? Podszedł do nich razem z Mario i jeszcze jednym kolegą.Kim on jest.? przyglądała mu się uważnie.
-Cześć dziewczyny.- przywitali się. To jest Marco nasz kolega.
-Cześć. Miło poznać-odpowiedziała Jessi i pocałowała swojego chłopaka. A co wy tutaj w ogóle robicie.?-zapytała.
-Jutro gramy mecz.-odpowiedział Marco z uśmiechem.
Przysiedli się do nich. Starała się robić dobrą minę do złej gry, jednak źle się z tym czuła.
-Przepraszam muszę do łazienki.- wstała i udała się do WC.
-A Ani co się stało, jakoś dziwnie wygląda.?- zapytał się Mario.
-Pewnie mdłości.- odpowiedziała Jessi.
- A co zatruła się czymś.?- zadał kolejne pytanie, nie bardzo wiedząc o co chodzi.
-Nie.-zaśmiała się.-Po prostu w ciąży jest.
-Oo w ciąży.-zdziwił się Mario.-Nie dawno byłyście u nas i raczej nie miała chłopaka.-dodał.
- No nie miała i nie ma.-powiedziała Jessi.- Nikt nie wie kto to jest, oprócz niej samej..
Weszła do toalety i spojrzała w lustro. Myśląc co ma teraz robić. Ochlapała twarz zimną wodą.
Po ok. 10 minutach wyszła z toalety.Wróciła do nich.
-Przepraszam, ale ja już pójdę- spojrzała ukradkiem na Moritza, zabrała swoje rzeczy i wyszła.
Opuściła kawiarnię i zaczęła iść w stronę swojego domu. Do oczu napłynęły jej łzy.Usłyszała za sobą znajomy głos.
-Aniu zaczekaj.-powiedział Marco, który wybiegł za nią.
Otarła szybko łzy z policzków,nie zatrzymała się jednak trochę zwolniła. Podbiegł do niej.
-Co się stało.?-spojrzał na nią.
-Nic.- otarła łzy, które dalej spływały po jej policzku.
-Okey nie chcesz nie musisz mówić.- przytulił ją po przyjacielsku. Chodź odprowadzę cię do domu.
-Dzięki poradzę sobie wracaj do nich.-odpowiedział i spojrzała na niego jak by chciała,żeby jej nie posłuchał.
-Ale ja nie pytałem czy chcesz tylko, że cię odprowadzę.- uśmiechnął się do niej.
Ruszyli. Przez całą drogę nikt się nie odezwał.Po około 15 minutach byli już na miejscu. Wyjęła klucze z torebki, otworzyła drzwi i weszli do środka. Poszła od razu się położyć.Nie zwróciła nawet uwagi, że on nadal z nią jest.Ale nie przejął się tym. Rozejrzał się po mieszkaniu, zrobił herbatę i zaniósł jej. Zapukał do drzwi.
-Proszę.-powiedziała. I w drzwiach ujrzała Marco.
-Przyniosłem ci herbatę.-odpowiedział z uśmiechem.
-Dziękuje nie trzeba było- usiadła na łóżku.
-Słyszałem,że jesteś w ciąży, dlatego musisz o siebie dbać.- postawił szklankę na szafce obok i usiadł.
A ona zaczęła płakać jak głupia...
-Cześć dziewczyny.- przywitali się. To jest Marco nasz kolega.
-Cześć. Miło poznać-odpowiedziała Jessi i pocałowała swojego chłopaka. A co wy tutaj w ogóle robicie.?-zapytała.
-Jutro gramy mecz.-odpowiedział Marco z uśmiechem.
Przysiedli się do nich. Starała się robić dobrą minę do złej gry, jednak źle się z tym czuła.
-Przepraszam muszę do łazienki.- wstała i udała się do WC.
-A Ani co się stało, jakoś dziwnie wygląda.?- zapytał się Mario.
-Pewnie mdłości.- odpowiedziała Jessi.
- A co zatruła się czymś.?- zadał kolejne pytanie, nie bardzo wiedząc o co chodzi.
-Nie.-zaśmiała się.-Po prostu w ciąży jest.
-Oo w ciąży.-zdziwił się Mario.-Nie dawno byłyście u nas i raczej nie miała chłopaka.-dodał.
- No nie miała i nie ma.-powiedziała Jessi.- Nikt nie wie kto to jest, oprócz niej samej..
Weszła do toalety i spojrzała w lustro. Myśląc co ma teraz robić. Ochlapała twarz zimną wodą.
Po ok. 10 minutach wyszła z toalety.Wróciła do nich.
-Przepraszam, ale ja już pójdę- spojrzała ukradkiem na Moritza, zabrała swoje rzeczy i wyszła.
Opuściła kawiarnię i zaczęła iść w stronę swojego domu. Do oczu napłynęły jej łzy.Usłyszała za sobą znajomy głos.
-Aniu zaczekaj.-powiedział Marco, który wybiegł za nią.
Otarła szybko łzy z policzków,nie zatrzymała się jednak trochę zwolniła. Podbiegł do niej.
-Co się stało.?-spojrzał na nią.
-Nic.- otarła łzy, które dalej spływały po jej policzku.
-Okey nie chcesz nie musisz mówić.- przytulił ją po przyjacielsku. Chodź odprowadzę cię do domu.
-Dzięki poradzę sobie wracaj do nich.-odpowiedział i spojrzała na niego jak by chciała,żeby jej nie posłuchał.
-Ale ja nie pytałem czy chcesz tylko, że cię odprowadzę.- uśmiechnął się do niej.
Ruszyli. Przez całą drogę nikt się nie odezwał.Po około 15 minutach byli już na miejscu. Wyjęła klucze z torebki, otworzyła drzwi i weszli do środka. Poszła od razu się położyć.Nie zwróciła nawet uwagi, że on nadal z nią jest.Ale nie przejął się tym. Rozejrzał się po mieszkaniu, zrobił herbatę i zaniósł jej. Zapukał do drzwi.
-Proszę.-powiedziała. I w drzwiach ujrzała Marco.
-Przyniosłem ci herbatę.-odpowiedział z uśmiechem.
-Dziękuje nie trzeba było- usiadła na łóżku.
-Słyszałem,że jesteś w ciąży, dlatego musisz o siebie dbać.- postawił szklankę na szafce obok i usiadł.
A ona zaczęła płakać jak głupia...
Rozdział 4.
... Podróż minęła im dość szybko. Ze względu na późną porę większość przespały. Wysiadły z samolotu i udały się do taksówki, która już na nie czekała.Wróciły do domu, zmęczone podróżą tylko się odświeżyły i od razu zasnęły.
Popołudniu spotkały się na uczelni.
-Hej Anulka i jak ci się podoba mój chłopak.?- zapytała Jessi.
-No wiesz chłopak jak chłopak, nie w moim guście- kłamała, serce rozsypywało jej się na kawałki ,ale nie dała tego po sobie poznać.Nie miała się nawet komu wygadać. Nie mogła przecież powiedzieć, że zakochała się w chłopaku swojej przyjaciółki.
Minął miesiąc.
Ania starała się żyć normalnie i zapomnieć o tym wszystkim.Jednak nie potrafiła. Jessi widziała, że z jej przyjaciółką jest coś nie tak, ale nie dopytywała się stwierdziła, że jak będzie chciała to sama jej powie. ---Aniu, może pójdziemy na lody i spacer.?-zaproponowała Jessi, która chciała jej jakoś poprawić humor.
-...No okey.-odpowiedziała niezbyt zainteresowana propozycją.
Chodziły, rozmawiał. Koleżanka opowiadała jej o Moritze nieświadoma, że ją to boli. Gdy podeszły do butki z lodami Ani zrobiło się słabo i zemdlała.Karetka przyjechała szybko i zabrali ją.
Zrobili jej wiele badań.Jednak takiego obrotu akcji nikt się nie spodziewał. Była w ciąży.Miała w sobie jego dziecko.Jego małą część. Była szczęśliwa, ale też i smutna, że nikt nigdy tak na prawdę nie dowie się, że to jego dziecko, że on nie będzie wiedział, że jest ojcem...
Każdy zadawał to samo pytanie- Kto jest ojcem.? przecież ostatnio nie spotykała się z żadnym facetem.Jednak ona odpowiadała - Że to był tylko jednorazowy incydent i więcej się nie widzieli.Mówiła prawdę. To była jej i jego tajemnica coś co ich łączyło i zarówno rozdzielało.
Mijały kolejne dni, nie przejmowała się jeszcze ciążą, gdyż był to dopiero początek i jeszcze nie było jej widać.... Postanowiła, że wybierze się na zakupy, kupi kilka luźniejszych bluzek i podobnych rzeczy. Oczywiście w wyprawie do centrum handlowego towarzyszyła jej przyjaciółka. Chodziły od jednego sklepu do drugiego.Kupiły mnóstwo ubrań i innych akcesorii. Po skończonych przymiarkach i wędrówkach po centrum udały się na kawę i sok.Usiadły przy wolnym stoliku.
-To co zamawiamy.?- zapytała Ania, która wydawało by się,że na chwilę odsunęła od siebie wszystkie troski.
-Hmmm. może... kawę i duże ciacho.?-stwierdziła jednak z lekkim zapytaniem w głosie Jessi.
-Dla mnie sok.- odpowiedziała brunetka (Ania). Po czym złożyły zamówienie.
Nagle zadzwonił telefon Jessi. Gdy zobaczyła kto dzwoni, wyszła na chwilę.
-Cześć słońce.-powiedziała do słuchawki
-Cześć kochanie.-odpowiedział Moritz. Gdzie jesteś.?-zapytał.?
- Z Anią w kawiarni przy centrum handlowym.-odpowiedziała patrząc na nią przez szybę.
- Będziemy z Mario za 15 minut.-powiedział i się rozłączył.
Jessi wróciła i kontynuowały rozmowę zachwycając się zamówieniem.
Drzwi od kawiarni otworzyły się...
Popołudniu spotkały się na uczelni.
-Hej Anulka i jak ci się podoba mój chłopak.?- zapytała Jessi.
-No wiesz chłopak jak chłopak, nie w moim guście- kłamała, serce rozsypywało jej się na kawałki ,ale nie dała tego po sobie poznać.Nie miała się nawet komu wygadać. Nie mogła przecież powiedzieć, że zakochała się w chłopaku swojej przyjaciółki.
Minął miesiąc.
Ania starała się żyć normalnie i zapomnieć o tym wszystkim.Jednak nie potrafiła. Jessi widziała, że z jej przyjaciółką jest coś nie tak, ale nie dopytywała się stwierdziła, że jak będzie chciała to sama jej powie. ---Aniu, może pójdziemy na lody i spacer.?-zaproponowała Jessi, która chciała jej jakoś poprawić humor.
-...No okey.-odpowiedziała niezbyt zainteresowana propozycją.
Chodziły, rozmawiał. Koleżanka opowiadała jej o Moritze nieświadoma, że ją to boli. Gdy podeszły do butki z lodami Ani zrobiło się słabo i zemdlała.Karetka przyjechała szybko i zabrali ją.
Zrobili jej wiele badań.Jednak takiego obrotu akcji nikt się nie spodziewał. Była w ciąży.Miała w sobie jego dziecko.Jego małą część. Była szczęśliwa, ale też i smutna, że nikt nigdy tak na prawdę nie dowie się, że to jego dziecko, że on nie będzie wiedział, że jest ojcem...
Każdy zadawał to samo pytanie- Kto jest ojcem.? przecież ostatnio nie spotykała się z żadnym facetem.Jednak ona odpowiadała - Że to był tylko jednorazowy incydent i więcej się nie widzieli.Mówiła prawdę. To była jej i jego tajemnica coś co ich łączyło i zarówno rozdzielało.
Mijały kolejne dni, nie przejmowała się jeszcze ciążą, gdyż był to dopiero początek i jeszcze nie było jej widać.... Postanowiła, że wybierze się na zakupy, kupi kilka luźniejszych bluzek i podobnych rzeczy. Oczywiście w wyprawie do centrum handlowego towarzyszyła jej przyjaciółka. Chodziły od jednego sklepu do drugiego.Kupiły mnóstwo ubrań i innych akcesorii. Po skończonych przymiarkach i wędrówkach po centrum udały się na kawę i sok.Usiadły przy wolnym stoliku.
-To co zamawiamy.?- zapytała Ania, która wydawało by się,że na chwilę odsunęła od siebie wszystkie troski.
-Hmmm. może... kawę i duże ciacho.?-stwierdziła jednak z lekkim zapytaniem w głosie Jessi.
-Dla mnie sok.- odpowiedziała brunetka (Ania). Po czym złożyły zamówienie.
Nagle zadzwonił telefon Jessi. Gdy zobaczyła kto dzwoni, wyszła na chwilę.
-Cześć słońce.-powiedziała do słuchawki
-Cześć kochanie.-odpowiedział Moritz. Gdzie jesteś.?-zapytał.?
- Z Anią w kawiarni przy centrum handlowym.-odpowiedziała patrząc na nią przez szybę.
- Będziemy z Mario za 15 minut.-powiedział i się rozłączył.
Jessi wróciła i kontynuowały rozmowę zachwycając się zamówieniem.
Drzwi od kawiarni otworzyły się...
sobota, 11 maja 2013
Rozdział 3.
...Podobał jej się i to bardzo, dlatego nie protestowała. Wszystko potoczyło się tak szybko, że nawet nie zauważyła kiedy ich ubrania znalazły się na podłodze.Przez ten czas kiedy byli ze sobą, czuli swoje ciepło zapomnieli o wszystkim. Liczyli się tylko oni i ta chwila.Gdy już tak leżeli przytuleni do siebie, usłyszeli nagle, że ktoś wchodzi do domu.
- O cholera oni nie mogą nas zobaczyć-poderwali się i zaczęli szybko ubierać.- Jak by się dowiedzieli to Jessi by mnie znienawidziła, jesteś jej chłopakiem.- ogarnęła się trochę i pościeliła łóżko. Usiedli na łóżku i zaczęli rozmowę na jakiś bezsensowny temat.
-Jesteście tu.?- Mario zapukał do drzwi.
-Tak.-spojrzeli jedno na drugiego gdy do pokoju wszedł chłopaka.
-No cześć gołąbeczki.-zaśmiał się i oberwał poduszką rzuconą przez Anię. Ej jakaś ty agresywna.-śmieje się.
- Chodźmy już lepiej, późno się zrobiło trzeba iść spać.-podniósł się i wyszli z pokoju.
-Cholera, co ja zrobiła.- powiedziała sama do siebie.Położyła się .Przytuliła się do poduszki, która jeszcze nim pachniała i zaczęła płakać, aż w końcu zasnęła.Obudziła się dość późno, poszła do łazienki wzięła szybki prysznic przebrała się i zeszła na dół. Wszyscy siedzieli w salonie. Przywitała się udając, że nic się nie wydarzyło.Jednak bolało ją to,że facet w którym się zakochała i spędziła cudowne chwile przytula teraz inną.
Udawała, że jest twarda i starała się by wszystko było tak jak wcześniej.
- Ania stało się coś.? Źle wyglądasz.- Zapytała Jessi zatroskanym głosem.
- Wydaje ci się kochana- wymusiła z siebie jaki kol wiek uśmiech.
Spędzili w swoim gronie kilka godzin. Niestety dziewczyny musiały się zbierać na samolot, który odlatywał za 3 godziny.Spakowały swoje rzeczy, przebrały się i trzeba było wyjeżdżać na lotnisko.Zapakowały swoje rzeczy do samochodu i razem z chłopakami pojechali.Po 20 minutach znaleźli sie na miejscu. Pożegnały się tak jak gdyby nigdy nic i poszły do samolotu.
- O cholera oni nie mogą nas zobaczyć-poderwali się i zaczęli szybko ubierać.- Jak by się dowiedzieli to Jessi by mnie znienawidziła, jesteś jej chłopakiem.- ogarnęła się trochę i pościeliła łóżko. Usiedli na łóżku i zaczęli rozmowę na jakiś bezsensowny temat.
-Jesteście tu.?- Mario zapukał do drzwi.
-Tak.-spojrzeli jedno na drugiego gdy do pokoju wszedł chłopaka.
-No cześć gołąbeczki.-zaśmiał się i oberwał poduszką rzuconą przez Anię. Ej jakaś ty agresywna.-śmieje się.
- Chodźmy już lepiej, późno się zrobiło trzeba iść spać.-podniósł się i wyszli z pokoju.
-Cholera, co ja zrobiła.- powiedziała sama do siebie.Położyła się .Przytuliła się do poduszki, która jeszcze nim pachniała i zaczęła płakać, aż w końcu zasnęła.Obudziła się dość późno, poszła do łazienki wzięła szybki prysznic przebrała się i zeszła na dół. Wszyscy siedzieli w salonie. Przywitała się udając, że nic się nie wydarzyło.Jednak bolało ją to,że facet w którym się zakochała i spędziła cudowne chwile przytula teraz inną.
Udawała, że jest twarda i starała się by wszystko było tak jak wcześniej.
- Ania stało się coś.? Źle wyglądasz.- Zapytała Jessi zatroskanym głosem.
- Wydaje ci się kochana- wymusiła z siebie jaki kol wiek uśmiech.
Spędzili w swoim gronie kilka godzin. Niestety dziewczyny musiały się zbierać na samolot, który odlatywał za 3 godziny.Spakowały swoje rzeczy, przebrały się i trzeba było wyjeżdżać na lotnisko.Zapakowały swoje rzeczy do samochodu i razem z chłopakami pojechali.Po 20 minutach znaleźli sie na miejscu. Pożegnały się tak jak gdyby nigdy nic i poszły do samolotu.
Rozdział 2.
Wstała dość wcześnie. Ubrała się bardzie na sportowo założyła białą bluzeczkę i krótkie spodenki, włosy miała lekko pofalowane a makijaż delikatnie podkreślał jej nieziemską urodę. Miała nadzieję, że wszyscy jeszcze śpią i uda jej się wyjść. Wchodząc do kuchni zobaczyła Moritza siedzącego przy stole i pijącego kawę.
- Hej.- powiedziała z uśmiechem na twarzy, nalała sobie soku i usiadła obok niego.
- Cześć- patrzy na nią z lekkim błyskiem w oku.- Ślicznie wyglądasz-uśmiechnął się nie odrywając od niej wzroku.
-Dziękuje- puściła mu oczko i napiła się. Może chcesz iść ze mną na spacer, pokazał byś mi miasto .? - zapytała mając nadzieję, że się zgodzi i będzie mogła spędzić z nim trochę czasu sam na sam.
-Pewnie z miłą chęcią- odpowiedział z uśmiechem.
- Więc chodźmy.- wstali i wyszli.
Rozmawiali prawie o wszystkim, oprowadzał ją po mieście. Wygłupiali się. Czuli się przy sobie tak dobrze jak by znali się od dawna i wszystko o sobie wiedzieli. Zachowywali się jak zakochań nastolatkowie.
Nawet nie zauważyli,że minęło już sporo czasu odkąd wyszli.Nie przejęli się tym.Gdy wrócili do domu nikogo nie zastali tylko kartka na stole: ,, Nie było was więc sami poszliśmy do kina, a później na pizzę. Wrócimy późno więc nie czekajcie na nas."
- Czyli sami musimy sobie zrobić kolację.- odłożyła kartkę.- Proponuję kanapki.-puściła mu oczko.- Mmm brzmi całkiem nieźle- zaśmiał się i poszli do kuchni.
Zrobili kanapki i usiedli przy stole. Jedli,żartowali ,śmiali się.Potem posprzątali. I każdy poszedł do siebie.
Położyła się i zaczęła czytać książkę, gdy po chwili usłyszała pukanie do drzwi.
-Proszę- powiedział i w jej pokoju pojawił się Moritz.
-Nie przeszkadzam.?-zapytał zamykając ze sobą drzwi.
-Nie.- odpowiedziała i usiadła na łóżku. - Stało się coś.? - patrzy na niego.
-Chciałem cię tylko zobaczyć. -usiadł obok niej. Wiesz jesteś wyjątkową osobą, jeszcze z nikim się tak świetnie nie bawiłem jak z tobą dzisiaj.-zbliżył się do niej i poczuła jego usta na swoich.
- Hej.- powiedziała z uśmiechem na twarzy, nalała sobie soku i usiadła obok niego.
- Cześć- patrzy na nią z lekkim błyskiem w oku.- Ślicznie wyglądasz-uśmiechnął się nie odrywając od niej wzroku.
-Dziękuje- puściła mu oczko i napiła się. Może chcesz iść ze mną na spacer, pokazał byś mi miasto .? - zapytała mając nadzieję, że się zgodzi i będzie mogła spędzić z nim trochę czasu sam na sam.
-Pewnie z miłą chęcią- odpowiedział z uśmiechem.
- Więc chodźmy.- wstali i wyszli.
Rozmawiali prawie o wszystkim, oprowadzał ją po mieście. Wygłupiali się. Czuli się przy sobie tak dobrze jak by znali się od dawna i wszystko o sobie wiedzieli. Zachowywali się jak zakochań nastolatkowie.
Nawet nie zauważyli,że minęło już sporo czasu odkąd wyszli.Nie przejęli się tym.Gdy wrócili do domu nikogo nie zastali tylko kartka na stole: ,, Nie było was więc sami poszliśmy do kina, a później na pizzę. Wrócimy późno więc nie czekajcie na nas."
- Czyli sami musimy sobie zrobić kolację.- odłożyła kartkę.- Proponuję kanapki.-puściła mu oczko.- Mmm brzmi całkiem nieźle- zaśmiał się i poszli do kuchni.
Zrobili kanapki i usiedli przy stole. Jedli,żartowali ,śmiali się.Potem posprzątali. I każdy poszedł do siebie.
Położyła się i zaczęła czytać książkę, gdy po chwili usłyszała pukanie do drzwi.
-Proszę- powiedział i w jej pokoju pojawił się Moritz.
-Nie przeszkadzam.?-zapytał zamykając ze sobą drzwi.
-Nie.- odpowiedziała i usiadła na łóżku. - Stało się coś.? - patrzy na niego.
-Chciałem cię tylko zobaczyć. -usiadł obok niej. Wiesz jesteś wyjątkową osobą, jeszcze z nikim się tak świetnie nie bawiłem jak z tobą dzisiaj.-zbliżył się do niej i poczuła jego usta na swoich.
Rozdział 1.
-W końcu upragniony piątek.Koniec nauki i wykładów- śmiała się Jessi do Ani.
- Oj tak ten tydzień był wyjątkowo ciężki, mnóstwo zaliczeń, ale nareszcie to już za nami- odetchnęła z ulgą.
-Może wyjedziemy na ten weekend, przedstawię Ci kogoś.?- zapytała.
- Oj tak ten tydzień był wyjątkowo ciężki, mnóstwo zaliczeń, ale nareszcie to już za nami- odetchnęła z ulgą.
-Może wyjedziemy na ten weekend, przedstawię Ci kogoś.?- zapytała.
-Uważam, że to świetny pomysł, ale kogo chcesz mi przedstawić.?- ciekawa.
- No wiesz... zobaczysz sama.- odpowiedziała z uśmiechem.
- No wiesz... zobaczysz sama.- odpowiedziała z uśmiechem.
- No dobrze.- patrzy na nią z lekko niepewnością.
- Nie martw się będziesz zadowolona, a teraz idź się spakować za 2h mamy samolot.-powiedziała. Będę u cb za godzinę masz być gotowa.- odwróciła się i poszła do swojego mieszkania przygotować się do wyjazdu.
- Dobrze Jessi. - wróciła do siebie. Spakowała się, wzięła szybki prysznic i przebrała się.
Postawiła walizki przy drzwiach gdy nagle usłyszała pukanie do drzwi.To była Jessi.
-Gotowa.? - spojrzała na Anie.
-Oczywiście- wzięła swoje walizki i zaniosła do taksówki.To co jedziemy.?- zapytała
-Tak. - wsiadły do taksówki i po 15 minutach były już na lotnisku.
Kupiły bilety, przeszły przez odprawę i niedługo po tym były już w samolocie.
Podróż minęła im dość szybko. Część przespały a drugą część przegadały.
Kiedy wysiadły z samolotu na lotnisku czekali na nich Moritz i Mario. Jessi przywitała sie z nimi jak by się znali od dawno.
- Chłopaki to jest Ania moja najlepsza przyjaciółka.- przedstawiła im ją. Ania to jest Moritz mój chłopak, a to Mario jego przyjaciel.
Gdy zobaczyła Moritza poczuła lekkie motylki w brzuchu.- Aa... miło mi poznać- uśmiechnęła się lekko speszona.
- To chodźcie dziewczyny, nie będziemy chyba tak stali cały czas na lotnisku- zaśmiał sie Mario. Spoglądając kątem oka na Anie, która spodobałą mu się. Wzięli ich walizki i poszli do samochodu Moritza.
Jessi usiadła z przodu. A Ania z Mario z tyłu. Rozmawiali o różnych rzeczach, jednak Ania nie mogłą się skupić ciągle swoją uwagę koncetrowała się na chłopaku swojej przyjaciółki.Po ok.20 minutach byli w domu chłopaków.
- No to jesteśmy na miejscu.- powiedział Moritz po czym wysiadł z samochodu i wyjął walizki dziewczyn z bagaznika.
Ania z Jessi wysiadły i rozejrzały się. - Ładny domek- zaśmiała sie Jessi. Ania nic nie powiedziała, trochę ją przygnębiał fakt , że będzie mieszkała w jednym domu razem z chłopakiem który jej się podoba, a jednocześnie jest facetem jej przyjaciółki. Weszli do środka. Pokazali im co gdzie się znajduje.
Po czym zjedli wspólną kolację. Gdy zrobiło się dość późno, a dziewczyny były już dość zmęczone po podróży poszły wziąść prysznic, po czym poszły spać.
- Dobrze Jessi. - wróciła do siebie. Spakowała się, wzięła szybki prysznic i przebrała się.
Postawiła walizki przy drzwiach gdy nagle usłyszała pukanie do drzwi.To była Jessi.
-Gotowa.? - spojrzała na Anie.
-Oczywiście- wzięła swoje walizki i zaniosła do taksówki.To co jedziemy.?- zapytała
-Tak. - wsiadły do taksówki i po 15 minutach były już na lotnisku.
Kupiły bilety, przeszły przez odprawę i niedługo po tym były już w samolocie.
Podróż minęła im dość szybko. Część przespały a drugą część przegadały.
Kiedy wysiadły z samolotu na lotnisku czekali na nich Moritz i Mario. Jessi przywitała sie z nimi jak by się znali od dawno.
- Chłopaki to jest Ania moja najlepsza przyjaciółka.- przedstawiła im ją. Ania to jest Moritz mój chłopak, a to Mario jego przyjaciel.
Gdy zobaczyła Moritza poczuła lekkie motylki w brzuchu.- Aa... miło mi poznać- uśmiechnęła się lekko speszona.
- To chodźcie dziewczyny, nie będziemy chyba tak stali cały czas na lotnisku- zaśmiał sie Mario. Spoglądając kątem oka na Anie, która spodobałą mu się. Wzięli ich walizki i poszli do samochodu Moritza.
Jessi usiadła z przodu. A Ania z Mario z tyłu. Rozmawiali o różnych rzeczach, jednak Ania nie mogłą się skupić ciągle swoją uwagę koncetrowała się na chłopaku swojej przyjaciółki.Po ok.20 minutach byli w domu chłopaków.
- No to jesteśmy na miejscu.- powiedział Moritz po czym wysiadł z samochodu i wyjął walizki dziewczyn z bagaznika.
Ania z Jessi wysiadły i rozejrzały się. - Ładny domek- zaśmiała sie Jessi. Ania nic nie powiedziała, trochę ją przygnębiał fakt , że będzie mieszkała w jednym domu razem z chłopakiem który jej się podoba, a jednocześnie jest facetem jej przyjaciółki. Weszli do środka. Pokazali im co gdzie się znajduje.
Po czym zjedli wspólną kolację. Gdy zrobiło się dość późno, a dziewczyny były już dość zmęczone po podróży poszły wziąść prysznic, po czym poszły spać.
Bohaterowie.
Ania- 20 letnia dziewczyna, studiująca AWF. Kocha Moritza, ale gdy pozna Marco zawróci jej w głowie. Kogo wybierze.?
Moritz - zawodnik Borussi Dortmund. Chłopak Jessi koleżanki z roku Ani. Potajemnie kocha się w Ani.
Jessi- Dziewczyna Moritza i przyjaciółka Ani, Marco i Mario.Co zrobi gdy dowie się prawdy.?
Mario- Najlepszy przyjaciel Moritza i Marco. Z czasem też Ani i Jess. Potajemnie kocha się w Jessi.
Marco- Najlepszy przyjaciel Moritza i Mari. Gdy poznaje Anie zakochuje się w niej. Czy będą razem.?
Moritz - zawodnik Borussi Dortmund. Chłopak Jessi koleżanki z roku Ani. Potajemnie kocha się w Ani.
Jessi- Dziewczyna Moritza i przyjaciółka Ani, Marco i Mario.Co zrobi gdy dowie się prawdy.?
Mario- Najlepszy przyjaciel Moritza i Marco. Z czasem też Ani i Jess. Potajemnie kocha się w Jessi.
Marco- Najlepszy przyjaciel Moritza i Mari. Gdy poznaje Anie zakochuje się w niej. Czy będą razem.?
Moritz |
Mario |
Jessi |
Ania |
Marco |
Subskrybuj:
Posty (Atom)